Przy okazji obozu treningowego kadry USA przed zeszłorocznymi mistrzostwami świata, Cade Cunningham grał w drużynie sparing partnerów reprezentacji, pełniąc rolę „Luki Doncica”, żeby pomóc Amerykanom przygotować się na ewentualny pojedynek ze Słowenią. Cunningham dopiero wracał wtedy do gry po straconym sezonie i długiej przerwie, ale zaprezentował się bardzo dobrze, od razu był gwiazdą swojej ekipy i zrobił duże wrażenie między innymi na Steve’ie Kerrze. Doniesienia o świetnych występach Cade’a w Las Vegas tylko rozbudziły nadzieje w Detroit. Utwierdzili się w przekonaniu, że jego powrót będzie game-changerem i wystarczy mieć go na boisku, żeby drużyna odbiła się od dna…
Cunningham jednak nie okazał się zbawcą, sezon Detroit Pistons potoczył się zupełnie inaczej niż zakładano i okazał się katastrofą. Oczywiście nie można całej winy zrzucać na młodego lidera drużyny, ale niewątpliwie nie spełnił ogromnych oczekiwań i początkowo nie grał jak przyszło na gwiazdora. Nie miał łatwego zadnia, bo brakowało mu wsparcia i specingu wokół, ale sam też miał duże problemy w pierwszej części sezonu. Rzuty mu nie wpadały (41.6% z gry do połowy grudnia), dalej nie był żadnym zagrożeniem na dystansie (32%), a do tego tracił najwięcej piłek w całej lidze (4.1).
Nie jest amerykańskim Doncicem o jakim marzyli w Detroit. Ale w minioną sobotę, kiedy po raz pierwszy od dwóch lat zmierzył się z Luką, przez długi czas prowadził z nim wyrównany pojedynek i mimo wysokiej porażki, wypadł bardzo dobrze. Tylko zbiórki zabrakło Cade’owi do pierwszego w sezonie triple-double, zanotował natomiast pierwszą w karierze serię kolejnych występów na 30 punktów i 10 asyst. Mecz wcześniej razem z Jadenem Ivey’em poprowadzili Pistons do dziesiątej wygranej w sezonie, która uchroniła klub od kolejnego niechlubnego rekordu NBA.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
“Zbawcom”? Serio? :)
no przecież, nie okazał się