Dominator Deandre Ayton znajduje się w takim miejscu swojej kariery, w którym jeden niefortunny ruch może doprowadzić go do szybkiego odejścia w zapomnienie. Po przeprowadzce do Portland Trail Blazers miał nareszcie odżyć i udowodnić, że może na nowo wyglądać jak gracz wybrany z pierwszym numerem w Drafcie.
Rzeczywistość okazuje się jednak jak na razie bardzo brutalna dla 25-letniego zawodnika. Nie dość, że przez dużą część rozgrywek zmaga się z urazami, które ograniczyły go do zaledwie 28 spotkań, to jeszcze w meczach, w których gra nie wygląda jak najlepsza wersja siebie. Statystycznie rozgrywa swój najgorszy sezon w karierze, a przecież pierwszy sezon w barwach Blazers miał być szansą na odbicie. Na razie mamy jednak zarabiającego ponad 32 miliony dolarów za sezon centra, który nie nauczy się już nigdy rzucać zza łuku i notuje średnie na poziomie 12.7 punktu i 10.5 zbiórki. Porównania do Roya Hibberta poczekają jeszcze kilka chwil zanim wyskoczą zza rogu, ale trzeba przyznać, że sam Ayton nie postrzega swojej aktualnej sytuacji w ciemnych barwach.
Nie mam nic do udowodnienia w tej lidze. Jestem max playerem w tym momencie i dalej będę max playerem.
Trzeba go przebadać jak Tristana Thompsona bo mam wrażenie, że tu chyba jakieś srogie piguły wjechały
2 lata temu.
Mi on z twarzy przypomina NPC z serialu “The Wire” -BNBG
zreszta jak w jakims podcascie uszyszalem ze jego jedynym celem jest podpisanie maxymalnego przedluzenia, nie bedzie z niego gracz
Pajac