Indiana Pacers mają jednego z najbardziej ekscytujących zawodników tego sezonu, który zwrócił na siebie uwagę całej NBA podczas Turnieju i to też przy okazji ich wizyty w Las Vegas głośno zaczęło mówić się, że eksplozja talentu Tyrese’a Haliburtona może popchnąć drużynę do agresywnych działań na rynku. Bo nie ma już na co czekać.
Mają prawdziwą perełkę, gwiazdora, dzięki któremu stali się drużyną na miarę playoffów i który może być magnesem dla innych zawodników, ponieważ swoimi podaniami bardzo ułatwia wszystkim grę. Zresztą nie tylko Turniej, cała pierwsza część sezonu dodała Pacers przekonania, że tworzy się tu coś wyjątkowego, dlatego trzeba spróbować już teraz zapewnić Haliburtonowi jak najlepsze warunki do wygrywania. Wczoraj właśnie to zrobili, finalizując wymianę z Toronto Raptors.
Zdecydowali się na odważny ruch, podjęli ryzyko i sięgnęli po Pascala Siakama. Zupełnie jak nie Pacers, na co już wczoraj zwracał uwagę Maciek. Przecież do Indiany nie pozyskuje się uznanych gwiazdorów, co najwyżej młodzież, która dopiero tutaj wyrasta na All-Starów. To też przecież drużyna, która nie lubi za dużego ryzyka i nie poświęcają picków w pierwszej rundzie draftu (Kevin Pelton z ESPN przypomina, że na przestrzeni ostatniej dekady tylko raz przehandlowali przyszły wybór w pierwszej rundzie, gdy robili sign-and-trade po Malcolma Brogdona). To nie jest transfer w stylu Pacers, ale to są nowi Pacers. Pacers Haliburtona. On wszystko zmienił.
Maciek pisał już o tym jak Siakam dobrze powinien wkomponować się do nowej drużyny, nie tylko przejmując rolę drugiej gwizdy, której tutaj brakowało, ale równocześnie zapełniając największą dziurę jaką mieli na pozycji silnego skrzydłowego. To ogromny upgrade.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Carlos Delfino, rocznik 1982, nadal gra, serie A2.
Ostatni ze “Złotego Pokolenia”.
Miał zakończyć karierę na Igrzyskach 2024 niczym Ginobili i Nocioni w 2016 oraz Scola 2021, a przynajmniej podczas FIBA World Cup 2023.
Czy wytrzyma do FIBA America 2025 i zakonczy na tym turnieju? Będzie 43 lata.
LeBron James, rocznik 1984.
Uwieńczy drogę mistrzostwem NBA?
Z synem zagra, to się stanie ale potrzebny ostatni puchar.
Na Igrzyska 2024 jedzie.
Co bardziej prawdopodobne?
DELFINO 2025 FIBA America w Argentynie czy puchar LeBrona 2024 lub 2025?