Przed lutowym trade deadline nie powinniśmy narzekać na małą ilość ruchów transferowych na rynku, bo też wiele drużyn wprost mówi o tym, że będzie handlować swoimi zawodnikami. Problemem w niektórych przypadkach może natomiast okazać się nie sama chęć wymiany gracza, a po prostu brak zainteresowania ze strony rynku.
W tym kontekście w ostatnich tygodniach mówi się między innymi o Zachu LaVine z Chicago Bulls, który był już przymierzany do kilku drużyn. Wciąż jednak ligowi insiderzy podkreślają, że ogromny kontrakt guarda będzie problemem i same chęci Byków do wypchnięcia go z drużyny mogą nie wystarczyć. Wczoraj Dan Woike z Los Angeles Times poinformował, że według jego źródeł zainteresowanie ligowych drużyn jest niesamowicie niskie. To sprawia, że jeśli Bulls chcą myśleć o jakichkolwiek negocjacjach, to muszą być może rozpocząć je od dodania do LaVine’a assetów, które zachęcą do wyciągnięcia go z Chicago. Do tej pory podobno rozmowy na temat LaVine’a były prowadzone z Kings i Hawks, ale nie przerodziły się w nic poważniejszego.
Podobnie sytuacja ma się z Andrew Wigginsem. Rozgrywający swój najgorszy od lat sezon zawodnik Golden State Warriors jest dostępny w wymianie podobnie jak większość drużyny z Kalifornii, ale zainteresowanych jak na razie brak. Marc J. Spears raportował, że według jego źródła, którym był jeden z ligowych Generalnych Menadżerów nie ma szans na rozmowy z Warriors w sprawie Wigginsa, o ile ci nie zdecydują się włączyć w wymianę Jonathana Kumingi.