Dniówka: Pacers spróbują przetrwać nieobecność Haliburtona. Spurs w Detroit

0
fot. NBA League Pass

W Indianapolis nieco odetchnęli.

Tyrese Haliburton uniknął poważniejszej kontuzji ścięgna udowego i dwa tygodnie odpoczynku powinny wystarczyć, żeby wyleczyć nogę. Biorąc pod uwagę w jaki sposób opuszczał parkiet, to świetna wiadomość. Tylko dwa tygodnie. Z drugiej strony, to co najmniej dwa tygodnie. I aż dwa tygodnie Indiany Pacers bez swojego lidera, będącego jedną z największych gwiazd obecnego sezonu. Najlepszego podającego ligi, prowadzącego historycznie efektywny atak, bez którego zdobywają średnio o 10 punktów na sto posiadań mniej.

Przed Pacers niezwykle trudne zadanie, ale dysponują silniejszym składem niż w zeszłym sezonie, dlatego są przekonani, że poradzą sobie lepiej niż rok temu. Poprzednio od styczniowej kontuzji Haliburtona wszystko się posypało i w sumie w meczach, które opuścił zanotowali bilans 7-19. Obecnie są 1-2 i dopiero co pokonali liderów Wschodu grając bez Haliego przez całą drugą połowę.

Nagle kluczowy staje się TJ McConnell, który teraz w największym stopniu zajmie się prowadzeniem ofensywy drużyny. Jeszcze na starcie sezonu Rick Carlisle miał problem z wciśnięciem weterana do rotacji, ale od kilku tygodni gra już regularnie i przypomina, że jest jednym z lepszych zmienników na swojej pozycji. A na pewno najlepszym trzecim rozgrywającym w lidze, bo w Indy jest jeszcze przecież młody Andrew Nembhard. On jednak od początku grudnia zmaga się z kłopotami zdrowotnymi (akurat wrócił po trzymeczowej przerwie). McConnell tymczasem grając średnio najkrótsze minuty w karierze (15.7) imponuje efektywnością, zaliczając swoje najlepsze cyferki w przeliczeniu PER-36 (prawie 18 punktów i 12 asyst). Teraz będzie miał okazję znacznie więcej pograć.

To także szansa dla Bennedicta Mathurina, żeby przejąć większą rolę i udowodnić, że jest materiałem na gwiazdę. W ostatnich sześciu meczach zdobywał średnio 20.8 punktów przy 59.7% z gry.

Nie ma jednak wątpliwości, że brak Haliburtona poważnie osłabia Pacers i nawet jeśli to będą tylko dwa tygodnie, może to być wystarczająco długo, żeby mocno utrudnić im walkę o bezpośredni awans do playoffów. Tym bardziej przy tak niezwykle wyrównanej rywalizacji na miejscach 4-8. Trudno będzie dotrzymać korku pozostałej czwórce. Choć od razu trzeba zwrócić uwagę, że w tej grupie mamy Miami Heat wygrywających bez Jimmy’ego Butlera, Cleveland Cavaliers grających zaskakująco dobrze bez dwójki swoich gwiazdorów, a także Orlando Magic ciągle zmagających się z kontuzjami. Zobaczymy jak poradzą sobie Pacers.

(6-30) WASHINGTON @ (21-15) INDIANA 1:00

Dzisiaj przed nimi teoretycznie łatwe zadanie przy okazji wizyty Wizards, ale już w piątek wyruszają w długą, bo aż 6-meczową trasę. Na początek będą w Atlancie, po czym polecą na Zachód, gdzie ich najłatwiejszymi rywalami będą Blazers i rozpędzeni Jazz. Natomiast po powrocie, w trzech kolejnych spotkaniach na własnym parkiecie zmierzą się z Nuggets, Sixers i Suns. W najbardziej optymistycznym scenariuszu, Haliburton może wrócić na starcie z Tyrese’m Maxey’em.

3w4b2b (26-10) MINNESOTA @ (28-8) BOSTON 1:00

Dwa miesiące minęły od ich poprzedniego spotkania w Minneapolis i dalej jest to pojedynek na szczycie NBA, liderów obu konferencji.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułWake-Up: Tylko Knicks bez porażki w 2024. Jeanie ustawiła mecz?
Następny artykułKawhi Leonard przedłuża kontrakt z Clippers