W poprzednich sezonach Tyus Jones był jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym rezerwowym rozgrywającym w NBA i kiedy w 2022 roku szykował się na wolną agenturę, nie ukrywał, że chciałby spróbować swoich sił w większej roli. Miał wtedy okazję poszukać drużyny, w której mógłby udowodnić, że jest materiałem na startera, ale ostatecznie Memphis Grizzlies przekonali go, żeby został. Świetnie czuł się w Memphis i dostał odpowiednio wysokie wynagrodzenie ($29mln/2), więc zgodził się dalej być zmiennikiem Ja Moranta. Schował indywidualne aspiracje, a potem znowu pokazał jak bardzo potrafi się przydać. Zwłaszcza kiedy w drugiej części poprzedniego sezonu wybuchła afera z Morantem. Jones rozegrał najlepszy sezon kariery i pomógł Grizzlies ponownie skończył na drugim miejscu Zachodu, mimo tego całego zamieszania.
Był ważnym elementem trzonu drużyny, ale NBA to biznes i w minione wakacje Grizzlies sięgając po wzmocnienie w postaci Marcusa Smarta, przehandlowali Jonesa. Został odesłany do Waszyngtonu. Tutaj wreszcie dostał szansę przejęcia pozycji podstawowego rozgrywającego, jednak musi zapomnieć na chwilę o wygrywaniu, bo trafił do zespołu w przebudowie, skazanego na tankowanie. Zamiast kolektywu jaki był w Memphis, jest zbieranina zawodników (aż ośmiu nowych dołączyło w wakacje do drużyny, nie licząc nawet tych na two-way umowach). Zamiast grindu, jest polowanie na rzuty i brak obrony. Tutaj jego mądra gra bez popełniania błędów na niewiele się zdaje, bo i tak seryjnie przegrywają.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.