Miami Heat znowu to zrobili. Jak zwykle znaleźli sobie nowego zawodnika, którego inni przeoczyli. Tym razem co prawda nie wyciągnęli go „znikąd”. Nie jest to odkrycie z G-League, ani gracz, którego cierpliwie rozwijali na two-way umowie. Teraz to zawodnik z pierwszej rundy draftu. Nadal jednak duży steal, bo nieczęsto finalista ligi dodaje do składu debiutanta, który od razu staje się kluczową częścią rotacji, a oni wybrali go z dość odległym 18 numerem.
W czasie draftu Jaime Jaquez Jr. od razu został określony jako gracz świetnie pasujący do Heat, ich stylu gry i kultury. On sam także podkreślał, że bardzo chciał trafić właśnie tutaj. Ale mimo że jego marzenie się spełniło, potem całe wakacje spędził w niepewności czy będzie mu dane założyć koszulkę Heat. Gdyby dogadali wymianę Damiana Lillarda, Jaquez prawdopodobnie zostałby włączony w ten transfer i odesłany do Portland. Szybko miał okazję przekonać się jak działa biznes NBA. Nie pozwolił jednak, żeby plotki mu przeszkadzały i skoncentrował się na swojej pracy, trenując w Miami. Ostatecznie został. Cale szczęście, bo faktycznie jest zawodnikiem niemal idealnie skrojonym do drużyny Erika Spolestry.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Widać, że Adam słucha Palmę. :)
Mega Gracz i jak pisałem przed sezonem, Heat zrobią kolejny raz to, co zrobili w latach poprzednich. Jak dobrze, że tyle osób w nich nie wierzy. Go Butler i spółka !
Czy myslisz ze we wspomnianym Portland miałby podobny nie tyle sam wpływ na grę zespołu, ale chociażby kręciłby podobne cyferki? Skąd ten fenomen że gracze Rileya działają AŻ TAK tylko u Rileya? 😃