Jesteśmy świadkami historii.
Detroit Pistons właśnie zanotowali 27. porażkę z rzędu, ustanawiając tym samym nowy, niechlubny rekord NBA. Jeszcze nikt nie miał aż tak długiej serii meczów bez zwycięstwa. Pobili osiągnięcie fatalnych Cleveland Cavaliers zaraz po odejściu LeBrona z 2011 roku i tankującej Philadelphii 76ers w pierwszym sezonie Procesu Sama Hinkie’ego z 2014.
To już zaraz będą dwa miesiące ciągłego przegrywania. A przypomnijmy, że na samym starcie rozgrywek wyglądało to nawet całkiem obiecująco… Wygrali dwa kolejne spotkania, mieli dodatni bilans 2-1, a potem jeszcze w pierwszym meczu listopada na własnym parkiecie uciekli na 18-punktowe prowadzenie przed przerwą i wydawało się, że zmierzą po pewne zwycięstwo z Portland Trail Blazers. Ostatecznie jednak dali sobie wyrwać tamten mecz i nagle wszystko się posypało. Rozpędziła się lawina, której nie mogą zatrzymać.
Teraz podjęli walkę w starciu z Brooklyn Nets, próbując uniknąć nowego rekordu ligi, ale ani powrót do gry Jalena Durena, ani dobry początek meczu (22-8), ani popisy w drugiej połowie Cade’a Cunninghama (41 punktów), ani nawet pięć spudłowanych wolnych przez gości w ostatnich sekundach, nie uratowało Pistons.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Spanikują i wezmą LaVine’a