Chicago Bulls wygrali już 8 z 11 meczów odkąd Zacha LaVine został wyłączony z gry z powodu kontuzji stopy. Stracili swojego drugiego strzelca i nagle zaczęli wygrywać, podczas gdy wcześniej zanotowali fatalny start sezonu z bilansem 5-14. Wcześniej główną historią był ciągle niedziałający trzon drużyny i minusowy tercet liderów, ale wystarczyło wyjąć z tego LaVine i zespół wreszcie kliknął.
Zaczęli grać znacznie lepiej, rozkręcając dotychczas przewidywalną ofensywę z piłką tkwiącą w rękach liderów. Teraz więcej jest ruchu, podań, tempa i więcej zawodników zaangażowanych w kończenie akcji. Nagle eksplodował Coby White, który wykorzystał szansę przejęcia większej roli i to on jest najlepszym strzelcem drużyny w ostatnich tygodniach, zdobywając średnio 24.4 punktów przy 47.4% za trzy. Patrick Williams też prezentuje się dużo lepiej (niedawno rzucił najwięcej od ponad półtora roku 25 punktów), a w sumie siedmiu zawodników na przestrzeni tych 11 meczów notuje średnio ponad 9 punktów.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
LaVine i Beal ze swoimi monstrualnymi kontraktami nie potwierdzają że są warci takich pieniedzy.Swoją drogą nie mają ku temu wielu szans,bo wiecznie dokuczają im jakieś urazy.Byłbym naprawdę miło zaskoczony jakby któryś z nich rozegrał kiedyś co najmniej 70 meczów w jednym sezonie.