Po odsiedzeniu 25 meczów kary, Ja Morant wraca do gry.
Niewątpliwie zapracował na to zawieszenie swoim idiotycznym zachowaniem, ale też nie ma wątpliwości, że brakowało go na starcie sezonu i to nie tylko w Memphis Grizzlies. To jeden z najbardziej elektryzujących zawodników i najlepszych młodych gwiazdorów, który potrafi zrobić fantastyczne widowisko, a ostatni raz widzieliśmy go na boisku pod koniec kwietnia, kiedy Los Angeles Lakers wypędzili jego drużynę z playoffów.
Teraz wreszcie ponownie będzie mógł prezentować swoje koszykarskie umiejętności, zachwycać swoimi dunkami i miejmy nadzieję, że już tylko na tym będziemy się koncentrować. Miejmy nadzieję, że w końcu Morant się czegoś nauczył, wyciągnął odpowiednie wnioski, dojrzał i dotrzyma kolejnej już obietnicy poprawy. Oby nie zmarnował tak obiecującej kariery głupimi, pozaboiskowymi wybrykami.
Ale póki co, jego nieobecność przyczyniła się do straconego sezonu drużyny.
Tym razem Grizzlies nie poradzili sobie bez swojego lidera. W poprzednich dwóch latach w meczach, które Morant opuścił zanotowali bilans 31-15, jednak teraz wygrali ledwie 6 z pierwszych 25 i znajdują się na piątym miejscu odwróconej tabeli.
Teoretycznie nadal jeszcze zostało sporo czasu, żeby poprawić ten bilans i spróbować odwrócić sezon, ale wydaje się, że za bardzo zostali w tyle, żeby mogli jeszcze dogonić choćby Play-In. Musieliby teraz od razu zacząć seryjnie wygrywać, a przecież Morant dopiero będzie odbudowywał formę pod długiej przerwie i też nadal jeszcze nie będą w pełnym składzie. Marcus Smart i Luke Kennard cały czas wracają do zdrowia, tymczasem Derricka Rose’a znowu czeka dłuższa przerwa z powodu urazu ścięgna podkolanowego. Nie mówiąc już o tym, że do końca sezonu nie wróci Steven Adams.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Problem Memphis to nie tylko Ja i kontuzje. Ostatnie lata to systematyczne tracenie talentów – Slow Mo, Melton, Brooks, Tyus Jones, Grayson Allen. W zamian sa Smart, Kennard i w sumie tyle. Wiadomo ze z Adamsem i Smartem mogliby więcej ugrac nawet bez Ja. Ale trudno zrozumieć dlaczego pozwolili tak dużej grupie dobrych graczy rozejść się.
To samo chciałem pisać. W sensie mówienie, że memphis nie radzi sobie bez Ja, a radzili sobie z nim, to bardzo duże uproszczenie.
Rok temu mieli super drugą opcję, która była też świetna opcja pod nieobecność Ja tj Tyusa.
Mieli podkoszowe rotację i królowali na deskach, z Adamsem i Clarkiem, którzy podobnie ja Ja stracili ten początek sezonu.
Dodany i pasujący Kennard się długo rozkręcał w tym sezonie, najpierw wstrząs mózgu, potem wypadł na +10 meczów.
Mieli Brooksa, którego już nie ma w Memphis i którego stracili za darmochę. Nie jestem fanem osobowości, ale na boisku chłopak, nawet cegląc dawał wartość. Był ograny z zagrywkami o reszta drużyny.
I w tym sezonie przez zawieszenie ja, kontuzje Clarka, Adamsa, i pozyskanego smarta, odrzucenie Brooksa, przehandlowanie Tyusa, wychodzi że ekipę mieli ciągnąć Bane i JJr, na spółkę z chłopakami co grali rok temu marginalne role.
Zły timing i złe decyzje managementu, dzbanowatosc Ja i po prostu pech, i z ekipy mającej wkraczać w grono kontenderów, wyszło pośmiewisko. Szkoda. Obawiam się, że sam Ja to w tym momencie może być zdecydowanie za mało.
Grizzlies pozostał czwarty najbrudniejszy terminarz na Zachodzie
Boston Cetlics pozostają niepokonani na własnym parkiecie, ale na wjazdach mają jak na razie imponujący bilans, będąc tylko minimalnie na plusie z 6-5.
just Adam things :D