Los Angeles Lakers wygrali pierwszy Turniej NBA.
LeBron James zaraz po zakończeniu finału podkreślał, że tego już nikt im nie odbierze. Rekordy będą pobijane i kolejne puchary zdobywane, ale oni na zawsze pozostaną tymi, którzy zwyciężyli w inauguracyjnych rozgrywkach. To też pewnie była ważna motywacja dla LeBrona, żeby zapisać się w historii, dopisując kolejne znaczące osiągnięcie do swojego bogatego dorobku. Jak będziemy postrzegać ten sukces i jak dużą wagę przywiązywać do tego pucharu, okaże się dopiero w przyszłości, ale na pewno to dobry początek dla podniesienia prestiżu całego Turnieju, że w kolejnych edycjach będzie się walczyć o trofeum, które zdobył jeden z największych koszykarzy wszech czasów.
NBA potrzebowała wsparcia swoich największych gwiazd, żeby ten nowy pomysł miał szansę wypalić i mimo że początkowo pojawiało się wiele głosów sceptycznych wśród zawodników, ostatecznie większość podchwyciła turniejową koncepcję. Kluczową rolę miał również w tym LeBron, dając przykład innym. Bo skoro jemu zależy, to najwyraźniej jest o co walczyć. To przełożyło się na większą intensywność meczów, ciekawszą rywalizację i Turniej okazał się dużym sukcesem. Przez ponad miesiąc zapewnił dam dodatkową rozrywkę, więcej historii i lepszą koszykówkę. Nawet jeśli ktoś nie przekonał się do całej koncepcji, nie śledził tabelek i nie uznaje żadnego innego pucharu poza tym Larry’ego O’Briena, to przynajmniej miał okazję obejrzeć więcej zaciętych meczów. Takiej intensywności gry jak w finale nigdy wcześniej nie oglądaliśmy w grudniu. To była koszykówka na miarę Game 7, co dotychczas było zarezerwowane wyłącznie na czas playoffów.
LeBron podszedł do tego bardzo poważnie i postarał, żeby załatwić sprawę. Ciekawe jak teraz Lakers potraktują ten nowy puchar, czy uznają to za wystarczająco duży sukces, żeby z tej okazji zawiesić dodatkowy baner obok swoich 17 mistrzowskich?
Teraz wracamy do normalnego sezonu regularnego i w najbliższym czasie nie będzie już meczów o dodatkową stawkę, czego trochę może brakować, bo Turniej rozbudził apetyty, a świetnie wiemy jak momentami sezon regularny potrafi się dłużyć. Ale oczywiście NBA nie pozwoli nam się nudzić. Już zaraz otworzy się okres transferowy, kiedy po 15 grudnia będzie można handlować dużą częścią zawodników podpisanych w wakacje, co oznacza czas gorących plotek i spekulacji, natomiast kolejnym ważnym momentem w kalendarzu są nadchodzące świąteczne mecze.
Na to, jak z perspektywy czasu będziemy oceniać Turniej, duży wpływ będzie miało również to, jak dalej potoczy się sezon dla drużyn, które najdłużej w nim grały. Czy faktycznie będzie to moment, który podbudował finalistów, czy może okaże się, że jest to głównie nagroda pocieszania dla zespołów, które w playoffach nic nie ugrają?
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
wczoraj wieczorem Bronny James zadebiutowal w NCAA, tutaj caly mecz do obejrzenia:
https://youtu.be/HudoK9V72es?si=ZaG3Bl12-qX15WEA
calosci nie widzialem ale wszedl z lawki i jest oczywiscie na minutes restriction ale dobrze, ze te klopoty z sercem to nic powaznego i chlopak wrocil do grania, ciekawe, jak sie jego historia dalej potoczy
Pogra 2 lata w NCAA, a w 2025 prawa w drafcie do niego pozyskają Las Vegas Aces/Gamblers jako świeża organizacja w rozrośnięte lidze . Zgadnijcie kto, będzie właścicielem
jest to jedna opcja ale jeśli nadal będzie zdrowy, to ja się zupełnie nie zdziwię, jeśli pójdzie już w drafcie 2024 do Lakersów, którzy mają nadal swój 2nd round pick, Pelinka już był wczoraj na tym meczu, także tam układy, układziki na pewno zostały już dawno poczynione ;)