Dniówka: Półfinały Turnieju

1
fot. YouTube

Cztery najlepsze drużyny historycznego, pierwszego Turnieju o puchar NBA są już w Las Vegas, gdzie dzisiaj zmierzą się w półfinałowej rywalizacji.

Pozostajemy jeszcze przy podziale na konferencje, ale ładnie nam się to ułożyło, bo w obu parach dojdzie do pojedynku doświadczenia z młodością. Po jednej stronie staną starsze ekipy, których liderzy sięgali już po mistrzostwa. Po drugiej zespoły, których poprzednio nie było w playoffach, z młodymi gwiazdorami starającymi się dopiero ugruntować swoją pozycję w lidze.

INDIANA @ MILWAUKEE 23:00
NEW ORLEANS @ LA LAKERS 3:00

LeBron James w ćwierćfinale po raz kolejny pokazał jak bardzo zależy mu na tym nowym trofeum. Poprowadził Los Angeles Lakers w czwartej kwarcie, zdobywając wtedy 15 ze swoich 31 punktów. Dostał też pomoc Austina Reavesa, który trafił kluczową trójkę, ale niestety i od sędziów, którzy według oficjalnego raportu wcale nie popełnili błędu ratując Lakers przed stratą piłki. Oficjalnie więc wszystko się zgadza, nie zmienia to jednak wrażenia, że NBA również bardzo chciała mieć swojego największego gwiazdora w Vegas. Miejmy nadzieję, że już dzisiaj sędziowie nie będą pomagać Jamesowi, a on będzie jeszcze bardziej zdeterminowany, żeby udowodnić, że w wejściu do finału takiej pomocy wcale nie potrzebuje.

Powinien dostać wsparcie przede wszystkim od Anthony’ego Davisa, dla którego będzie to kolejne spotkanie z byłą drużyną. Od czasu wymuszenia transferu jest 8-2 przeciwko New Orleans Pelicans, ale ta rywalizacja wcale nie jest aż tak bardzo jednostronna, bo warto przypomnieć, że w 2021/22 to Pels wygrali z Lakers walkę o miejsce w Play-In. W drugiej części tamtego sezonu pokonali ich aż trzy razy i ostatecznie o trzy mecze wyprzedzili w tabeli. Zrewanżowali się wtedy na swoim byłym gwiazdorze, wyrzucając jego drużynę z gry o playoffy, a teraz spróbują powtórzyć to w Turnieju.

Pelicans są już niemal w pełnym składzie i w Sacramento zaprezentowali swoją siłę, zaliczając bardzo pewne zwycięstwo. I zrobili to, mimo że Zion Williamson był bardzo mało widoczny, zanotował więcej asyst niż celnych rzutów i zdobył najmniej w sezonie, tylko 10 punktów. Atak drużyny ciągnął świetny Brandon Ingram, a do tego jeszcze czterech innych zawodników rzuciło co najmniej 16 punktów, więc nie potrzebowali więcej od Ziona.

Nie tego jednak od niego oczekiwano. W końcu była to pierwsza okazja w karierze Williamsona, żeby zaprezentował się na dużej scenie w meczu o stawkę, a zamiast ukraść show, przeszedł obok. Zaraz po meczu został skrytykowany przez Charlesa Barkleya za truchcik po boisku. Ale tym ciekawiej zapowiada się jego dzisiejszy występ. Jak odpowie? Czy w Vegas, w pojedynku z AD, którego zastąpił w Nowym Orleanie (i z którym jest 0-3) i z LeBronem, którego nie zastąpił jako nowy super-gwiazdor (jest 0-4), stanie na wysokości zadania?

Zion może uczyć się od Tyrese’a Haliburtona jak wykorzystać turniejową scenę. Nikt nie robi tego lepiej i Hali jest zdecydowanie największą gwiazdą tych rozgrywek. Już w zeszłym sezonie był All-Starem, ale teraz wszedł na jeszcze wyższy poziom (w listopadzie został dopiero trzecim graczem w historii, który zanotował miesiąc na 20-10ast przy 50/40%) i w tych meczach o stawkę zwrócił na siebie uwagę całej ligi.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

1 KOMENTARZ