Tyrese Haliburton od początku mówił, że jest bardzo podekscytowany Turniejem, ponieważ dzięki temu ma możliwość gry o coś więcej. To dla niego namiastka playoffów, w których jeszcze nigdy nie był, dlatego zamierzał jak najlepiej wykorzystać to doświadczenie i po raz pierwszy w karierze wygrać mecze o stawkę.
“I’ve never made the playoffs or anything, so right here it gives me the chance to be able to do that, and that’s exciting for me.”
Na razie wychodzi mu to znakomicie. Świetnie się bawi grając swoją ulubioną, szybką, ofensywną koszykówkę. Wyrósł na jedną z największych gwiazd Turnieju, a jego Indiana Pacers jako pierwsi zapewnili sobie awans do ćwierćfinałów. Jeszcze nawet nie zakończyli fazy grupowej, ale trzy kolejne zwycięstwa już zagwarantowały im utrzymanie się na pierwszym miejscu w grupie East A.
Sam początek Turnieju w wykonaniu Haliego nie był zachwycający, bo spudłował pierwsze trzy swoje rzuty i przed drugą połową meczu z Cleveland Cavaliers miał więcej strat niż trafień. Co prawda zanotował też 8 asyst, a Pacers wysoko prowadzili, ale już po przerwie pozwolili się dogonić rywalom. Lider gospodarzy wyglądał jakby ta playoffowa atmosfera nieco go przytłoczył. Jednak kiedy weszliśmy w crunch time, wziął sprawy w swoje ręce, pokazując jak bardzo zależy mu na zwycięstwie. Zdobył osiem ostatnich punktów dla Pacers, trafiając między innymi dalekiego stepback jumpera, który na 16.5 sekund przed końcem był praktycznie daggerem.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.