Wake-Up: 54 Giannisa w Indianapolis, NBA grała w Mexico City

2
fot.

14 meczów w środę, 2 mecze w czwartek – i tak już to robimy w naszej lidze od lat.

Umieściliśmy dwa kluby w Mexico City i daliśmy im kilka dni przerwy, by popróbować empanadas i buritos, a w Midwest Division? W Midwest Division kolejny klasyk.

I to ten mecz buzował bardziej, bo Giannis Antetokounmpo na podkręconej kostce nie chciał szybko pójść do domu, tak jak w środę, gdy sędziowie za robienie show wyrzucili go z boiska. Indiana Pacers też nie chcieli iść w czwartej kwarcie. Wszyscy byli w back-2-backu, lekko zmęczeni i nieco podenerwowani. Wszyscy wracali, nikt nie chciał się poddać, ale tylko jeden skład wygrał.

Tymczasem nagle już po szóstej z pieszczoszka, z tego obrzucania się kawałkami ciasta, z tego przymierzania kolorowych masek w Meksyku wyrosła frenetyczna końcówka.

Mecze NBA mają to do siebie, że często ciężko się rozkręcają, ale kiedy ruszą, szybko można zapomnieć o innych ligach koszykówki.

Do gier!

Jeszcze tylko ze środy, bo kolega z pokerową twarzą pokazał, jak właściwie używać telefonu.

dontworrygiannis

(5-3) Bucks @ (6-3) Pacers 124:126 Antetokounmpo 54/12z – Haliburton 29/6/10
(5-3) Hawks @ (4-4) Magic 120:119 Young 41/5/8 – Banchero 17/8/4

1) Smallballowi Indiana Pacers eksplodowali już 20-5 w pierwszej kwarcie, piłka była elektryczna, szukała rąk, wpadała w nie i wszystko trwało, jakby szybciej niż zwykle. Tak gra najszybszy skład w lidze, nawet w ataku pozycyjnym.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

2 KOMENTARZE