76ers pokonali Suns, a Embiid zaoszczędził 35 tys. dolarów

3
fot.

Mieliśmy mecz koszykówki NBA w sobotę o godz. 18. Już samo w sobie jest to rarytasem, a co powiedzieć, gdy na trzy i pół minuty przed końcem, przy tylko piętnastu punktach straty, trener jednego z zespołów wywiesza białą flagę i ściąga z boiska najlepszych graczy?

Ale taki to był dzień w Filadelfii dla Phoenix Suns, którzy na początku sezonu grają bez Bradleya Beala i ponownie nie mieli dostępnego z powodu kontuzji stopy Devina Bookera.

Philadelphia 76ers przez blisko sześć minut czwartej kwarty zatrzymali Suns bez celnego rzutu i wygrali mecz, w którym zwyczajnie od drugiej kwarty byli zdecydowanie lepsi, 112:100.

Joel Embiid rzucił 26 punktów, zebrał 11 piłek, miał 3 asysty w tylko 31 minut gry i nie musiał nawet grać w czwartej kwarcie, bo w pierwszych jej sześciu minutach 76ers niezłą obroną ze zmiennikiem Joela Paulem Reedem i z debiutującym po wymianie z Clippers Robertem Covingtonem położyli słaby atak pozycyjny Suns do snu.

Tyrese Maxey rzucił 22 punkty, zebrał 5 piłek i wyrównał career-high 10 asyst dla Sixers, którzy popełnili 9 ze swoich 17 strat w pierwszy kwadrans meczu, żeby od połowy drugiej kwarty zacząć grać dobrze, błyszczeć w transition i może poza 4-5 posiadaniami w końcówce trzeciej kwarty – gdy Maxeya nie było na boisku (najlepszy plus-minus +25) – kontrolować mecz lepszą konstrukcją gry w ataku pozycyjnym i niezłym planem na podwajanie, a nawet potrajanie na mocnej stronie osamotnionego Kevina Duranta.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułDaniel Theis niezadowolony z braku występów
Następny artykułWake-Up: Orlando Magic zamietli Lakers, Celtics już 5-0

3 KOMENTARZE