Bradley Beal spędził 11 lat w Waszyngtonie. Zapisał się w historii klubu jako drugi najlepszy strzelec, ale również jako gwiazdor, któremu zabrakło jakichkolwiek sukcesów drużynowych. Odkąd przejął pałeczkę od Johna Walla, dwukrotnie zajmował drugie miejsce na liście najlepszych strzelców ligi, został wyróżniony wyborem do All-NBA Team i otrzymał maksymalny kontrakt, ale Wizards nie zanotowali dodatniego bilansu od czasu gdy pięć lat temu przehandlowali Marcina Gortata.
Teraz ten rozdział kariery Beala został zamknięty. W czerwcu zgodził się na transfer do Phoenix i właśnie szykuje się na sezon wielkich zmian. Nie tylko po raz pierwszy zagra w nowych barwach. Także po raz pierwszy w karierze jest częścią tak silnej drużyny, będącej jednym z głównych faworytów do tytułu. Nigdy nie wygrał 50 meczów, od sześciu lat nie wygrał serii w playoffach, a teraz zmierzy się z ogromną presją mistrzowskich oczekiwań. Jeszcze przed chwilą znajdował się na peryferiach zainteresowania NBA, a teraz oczy całej ligi skierowane są na tercet gwiazdorów Suns.
Beal musi dostosować się do zupełnie nowych warunków, co oczywiście jest dużym wyzwaniem, ale też szansą, żeby przypomniał, że potrafi być zawodnikiem wygrywającym i zaprezentował swoje możliwości na wielkiej scenie.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Ciekawy artykuł, daje okejkę ;)
Quickley w NYK to nie jest 3 opcja ale on też może być ważnym elementem i liczę na jego rozwój. Mam nadzieję, że nadal będzie u niego progres, tym bardziej, że znowu po wieloletniej regularnie ich oglądam :D
ze zingis to niby 3cia opcja w boston?