Dniówka: Kto będzie przegrywał dla innych?

3
fot. YouTube

Wybory w drafcie to najlepsza, bo najbardziej uniwersalna waluta na rynku NBA. Nie musisz martwić się czy dany zawodnik pasuje do drużyny albo jaki ma kontrakt, dostajesz pick i sam będziesz mógł w przyszłości zdecydować kogo z nim wybrać, albo wcześniej wykorzystać do dalszego handlowania. To zapewnia większe pole manewru, a też potencjalny wzrost wartości, bo może okazać się atrakcyjnym losem na loterii, zwłaszcza jeśli mówimy o odległych wyborach oddawanych na kilka lat w przód. Tymczasem dla drużyny szukającej wzmocnień i sięgającej po gwiazdora, oddanie picków jest teoretycznie najłatwiejszym kosztem do poniesienia w momencie transferu, bo nie osłabia składu.

Dlatego picki są jednym z głównych elementów dużych transakcji i w ostatnich latach oglądamy kolejne pakiety draftowych assetów wysyłane przy okazji gwiazdorskich wymian. Portland Trail Blazers dopiero co uzbierali w sumie trzy pierwszorundowe picki i dwa swapy z trade’u Damiana Lillarda, poprawionego jeszcze dealem Jrue Holidaya. Zrobili bardzo dobry interes, ale niektórzy zgarniali jeszcze więcej. Kilka miesięcy temu ceną za Kevina Duranta były cztery przyszłe picki, a również cztery rok temu oddali Minnesota Timberwolves za Rudy’ego Goberta.

Drużyny coraz częściej oddają swoją przyszłość w ręce innych, licząc na szybkie sukcesy, czego konsekwencją jest również to, że potem rozpoczynają sezon bez perspektywy opcji ratunkowej, jaką może być wysoki wybór w drafcie, gdyby coś poszło nie tak. Ale to też oznacza, że coraz mniej będzie tankowania, bo nikomu nie będzie zależało na przegrywaniu, jeśli na koniec i tak będzie musiał oddać swój pick.

Sprawdźmy więc, kto w tym sezonie będzie przegrywał poprawiając wartość picku dla kogoś innego, kto będzie musiał kalkulować, żeby ewentualnie skorzystać z ochrony i zachować swój wybór, a kto jest odpowiednio zabezpieczony.

BROOKLNY NETS
Transferując Kevina Duranta nie mogli wejść w przebudowę od zera i zadowolić się tylko assetami na przyszłość, ponieważ swoje picki wcześniej już przehandlowali, więc tankowanie nie wchodzi w grę. Dlatego bardzo potrzebowali takich zawodników jak Mikal Bridges i Cam Johnson, którzy pomogą im utrzymać przyzwoity poziom. Teraz mają solidny skład i zamierzają walczyć o play-in, a nawet jeśli ten sezon nie potoczy się tak jak oczekują, będą do samego końca grać o jak najlepsze miejsce. Z tego też względu będą poważnym kandydatem do szukania wzmocnień przed trade deadline. Nic innego im nie pozostaje, ponieważ ich pick zabiorą Houston Rockets, co jest oczywiście efektem wymiany po Jamesa Hardena.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

3 KOMENTARZE