Mistrzostwa Świata wydają się już mieć wyraźnego faworyta. Mały tryumf święcić może powoli GM kadry Grant Hill, bo z każdym kolejnym meczem jego wizja dobrze rozumiejącej się drużyny rozwija się, a sterowana jest przez Steve’a Kerra, Erika Spoelstrę, Tyronna Lue i pozostałych asystentów. To sprawia, że Joe, mamy to.
Ale tylko 40-minutowe mecze i seria kilku celnych trójek w pierwszej kwarcie – to wszystko nadal jednak będzie zagrożeniem dla teamu, który gra ze sobą po raz pierwszy i gdzieś jeszcze po drodze zostanie przetestowany. Amerykanie dają nam właśnie tę niespotykaną nigdzie indziej możliwość oglądania, jak rozwija się zupełnie nowy zespół koszykówki. Możemy psioczyć na to, że cała taka idea podburza Bogów – że nie na tym polega sport, tylko na zbudowanej już chemii, i to jest w nim piękne – ale w naszych instynktach młodzieńczych jest przecież szukanie drogi na skróty, i to są piękne instynkty, potem nam zabierane przez rodziców i szkołę.
Gdzieś jeszcze po drodze rezerwowe trio Haliburton-Reaves-Banchero, które – co Amerykanie zwykli robić – przechodzi się po rezerwowych rywali, gdzieś jeszcze ten skład nie pociągnie wyniku, np. przeciwko silnej ławce Australii czy Kanadzie. Gdzieś jeszcze Jalen Brunson i Anthony Edwards musieli będą podjąć dobre decyzje, czy zakozłować się w grę za dwa, czy rozrzucić piłkę i postawić zasłonę.
Dziś przed nami pierwszy dzień ostatniej kolejki pierwszej rundy, czyli mecze o wszystko. Za nami najlepszy na turnieju dzień Afryki.
1) Gdy na boisko wchodzą Austin Reaves i Tyrese Haliburton – a najczęściej wchodzą we dwóch razem – Amerykanie zaczynają atak pozycyjny od ustawienia na dwa kontrolery, od ustawienia żywcem wyjętego z wejścia w triangle-offense.
Obaj są rozgrywającymi, obaj atakują od razu po chwycie piłki, obaj rozumieją się zaskakująco szybko doskonale. Haliburton nie traci piłki, objeżdża ludzi i rozrzuca ją, lub zostawia po koźle wysokim pod koszem. Reaves kozłuje częściej i lepiej niż w ostatnim sezonie Lakers i dominuje jeden na jednego.
W poniedziałek ran 11-0 w drugiej kwarcie ławki USA otworzył przewagę, Reaves rzucił 15 punktów, słysząc znów największe owacje w kolejnym miejscu na mapie świata zdominowanym przez fanów Lakers – w innym Dillon Brooks był już buczany – widzieliśmy “Bogut” usprawnienie na pick-n-roll Walkup/Papagiannis, z Jarenem Jacksonem niekryjącym w rogu Thanasisa, i bardzo profesjonalne zwycięstwo USA z Grecją 109:81.
Reaves bryluje na tle europejskich graczy. Jego kozioł jest, jak ty uderz sobie piłką kochany w brodę, ja to kucie patrz mam:
heishim
Są nawet oświadczenia że Austin Reaves jest najlepszym graczem kadry USA dotychczas na całym tym turnieju po aż dwóch meczach:
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Panowie w Palmie o sprawie Komara Kewina z Szymonem J. w tle coś zagadną?