Francuskie piekiełko w Wilnie i najlepsza obrona świata

0
fot. Courtside 1891

Oglądanie Nica Batuma i Rudy’ego Goberta grających obronę pod przewodnictwem doświadczonego trenera Vincenta Colleta, to jest mimo wszystkich francuskich utrapień po drugiej stronie boiska, coś specjalnego.

W piątkowy wieczór Francuzi wymusili aż 23 straty (!) w 40-minutowym koszykówki i po straceniu aż 29 punktów w pierwszej kwarcie – w tym 8 trójek – zeszli na gospodarzy, tłamsząc ich i praktycznie wyrzucając im koszykówkę z głów.

Francja w Wilnie pokonała Litwę 76:70 w sparingowym meczu przed Mistrzostwami Świata, grając bardzo długo w czwartej kwarcie rezerwowymi, w tym defensywnymi psami, znanymi nam z NBA Frankie’em Ntilikiną i – mniej – Elie’em Okobo.

Guerschon Yabushele – wcielający się dziś w rolę playmakera Borisa Diawa – rzucił 19 punktów i miał 13 zbiórek w 30 minut gry, a nowy “Bobcat” Ntilikina trafił 3 z 6 trójek – wszystkie celne po “nie! Frankie! nie! #gocats – i rzucił 13 punktów.

Francuzi zaliczyli aż 14 przechwytów, obracając mecz po pierwszej kwarcie, w której wielokrotnie tracili wyskakującego po zasłonach snajpera Litwy Eimantasa Bendziusa, który w samej pierwszej części meczu trafił 5 trójek i rzucił 15 ze swoich 21 punktów.

Czy widziałeś? Oglądaliśmy z Olą i już gdzieś przy 44-39 dla Litwy w drugiej minucie trzeciej kwarty, widać było, że Francuzi to mają. Wszystko to działo się już po znakomitej z obu stron pierwszej kwarcie (29-25 dla Litwy) ale i okropnej drugiej (14-10 dla Francji), gdy koszykówka była tak zła, że aż dobra. Rzadko można to zobaczyć, ale to była właśnie ta kwarta!

Najprzeróżniejsze, najgłupsze z możliwych strat wydarzyły się właśnie wtedy – Okobo wciskający podkręcony (?!) bounce-pass w półkontrataku pod nogi dwóm zderzającym się ludziom, Okobo robiący niesioną, czy Litwini – wielokrotnie – nie umiejący dograć piłki do post do Jonasa Valanciunasa. To było piękne-najgorsze 10 minut naszego ulubionego sportu. Do tego jednak Francja od lat potrafi sprowadzić mecze – do bagienka, do piekiełka, do chaosu, w którym królował cudowny Nicolas Batum, będący o krok przed wydarzeniami na boisku.

W drugiej połowie to już była tylko Francja, która prowadziła już 11-toma punktami w czwartej kwarcie. Francuzi grali na zupełnie innym levelu w obronie, prezentując nawet niemal niewidziane w NBA rozwiązania obrony strefowej 3-2 granej na 2/3 parkietu. To właśnie usprawnienie w drugiej połowie trenera Colleta – od lat prowadzącego kadrę Francji – zupełnie wyrzuciło Litwę z meczu; Litwę, która ma tylko jednego dobrze kozłującego gracza, ale młodego, rozgrywającego Romasa Jokubaitisa z Barcelony, wydraftowanego w 2021 roku przez Thunder i w dniu draftu przehandlowanego do New York Knicks. Litwa w piątek zwiększyła liczebność wojsk na granicy z Rosją, hymn przed meczem wyśpiewał wojskowy w mundurze, a tymczasem lekcję obrony dali im (sic) Francuzi.

Francja na MŚ zagra w grupie “H”. Rywalami Les Bleus będą Kanada, Łotwa i Liban. Nie jest to więc łatwa grupa. Ale z taką obroną Francuzi mają szansę być w każdym meczu, nawet z Amerykanami. Litwa błaga natomiast o lepszy playmaking, ale ktoś powie, że błaga o niego już od czasu, gdy Sarunas Jasikievicius przestał grać.

O 21:30 na streamach Słowenia – Hiszpania, czyli pierwszy dzień turnieju w Maladze. Ten póki co działa, a jeśli nie, to więcej tu. A jutro w Courtside 1891 USA-Słowenia o 21:30, a w niedzielę USA-Hiszpania, także o 21:30.

Poprzedni artykułAntetokounmpo nie zagra w MŚ, ogłosił na Twitterze
Następny artykułMłodzi Hiszpanie przebiegli się po Luce i Słowenii