Co za wieczór, co za wieczór.
Mistrzostwa Świata rozpoczną się dopiero za trzy tygodnie, ale jeżeli spojrzysz na liczbę kuriozalnych drużyn w tym turnieju spoza USA i Europy, aż trudno nie rzucić się na sparingowe mecze rozgrywane między reprezentacjami na Starym Kontynencie. Piątkowy wieczór dostarczył nam takich właśnie. Grali Luka Doncić i Lauri Markannen przeciwko – odpowiednio – Grecji i Litwie.
Luka Doncić brylował w Atenach, ale po stłuczeniu kolana nie wyszedł na drugą połowę. W Helsinkach natomiast “my guy”, 23-letni Mikael Jantunen równo z syreną dał zwycięstwo Finom, prowadzonym przez posterującego Litwinów Markkanena.
Co za wieczór w Atenach.
Legendarny Nikos Galis na środku parkietu tuż przed meczem rozmawiający z Luką Donciciem. Obrazek jakich mało.
Greek GOAT Nick Galis with Luka Doncic pic.twitter.com/mHAFC5xPbz
— Evangelos Stellakis (@EvanStellakis) August 4, 2023
Ponieważ Grecy, jakby szybko odpowiedzieli na zastrzeżenie nr 9 Tony’ego Parkera przez Francję i o trzydzieści lat spóźnili się z zastrzeżeniem nr 4 dla najlepszego guarda Europy lat 80-tych. W piątek to właśnie robili i robili to przez dobrych dwadzieścia minut.
Może coś gubimy? Może do zastrzeżeń numerów w reprezentacji dochodziło wcześniej? A może to początek nowej mody?
Bo sam Galis długi czas podczas przedmeczowej prezentacji wydawał się niewzruszony, ale kiedy cała hala w Atenach zaczęła skandować jego imię, kiedy w ruch poszły greckie piosenki o nim, których treści niestety nie odtworzymy, kiedy ludzie z odpalonymi latarkami w telefonach zawodzili coś o owczym serze, pick-n-rollu Giannakisa z Fasoulasem – i big-body shamingu Big Sofo na Amerykanach! – i oczywiście coś o niemieckiej pożyczce, to w końcu i sam Nikos Galis miał łzy w oczach.
A kiedy Luka Doncić i Kostas Papanikolau zaproszeni zostali na środek parkietu do wspólnego z nim zdjęcia, chwilę po tym foto Luka skinął głową w kierunku ławki swojej reprezentacji i za chwilę z obu stron na boisko wyszli wszyscy graczy i trenerzy Słowenii i Grecji i ustawili się wokół jednego z najlepszych koszykarzy w historii EuroBasketu. Ach ten Luka.
To był rewanż za środowy mecz w Lublanie, wygrany przez Greków 98:91 po świetnej grze w końcówce naturalizowanego rozgrywającego Thomasa Walkupa. W piątek w Atenach szybcy i agresywniejsi o czy wiś cie Grecy – znów bez Giannisa i może natchnieni prezentacją dla Galisa – zaczęli 10/13 z gry, dziewięć punktów rzucili w transition i po sześciu minutach prowadzili 23-9. Ale kiedy Luka usiadł na ławkę, jego dwaj pomagacze z obwodu Prepelić i doświadczony Jaka Blazić trafili kilka przeraźliwie trudnych trójek i Słoweńcy wyszli na prowadzenie 28-27. Luka wrócił na boisko i grał koncertowo. Ale do czasu. Poturbowany w środowym meczu – kostka, łydka – tym razem obił sobie w obronie kolano na wspomnianym Walkupie i nie wrócił już na boisko w drugiej połowie. Grecy rozpędzili się w trzeciej kwarcie – prowadzili po niej już 72-56 – i reszta była już greckim weselem. Skończyło się 88:77.
Doncić do samej przerwy rzucił 18 punktów, bawiąc się i trafiając 3 z 6 rzutów za trzy. Ponownie jednak obrona Słowenii, z przyciężkawym, naturalizowanym Jordanem Morganem w środku na centrze, nie miała odpowiedzi na szybszych i agresywniejszych Greków.
Grecy będą rywalami USA 28 sierpnia w drugim meczu Amerykanów w rozgrywkach grupowych MŚ. Oprócz tego nasi tutaj Amerykanie zmierzą się w grupie z Nową Zelandią i Jordanią.
Mecz Finów rozpoczął się pół godziny później niż ten w Atenach i akurat, gdy przełączyłem się, Lauri Markkanen w izolacji z prawej strony minął do linii końcowej, wszedł w naskok, pod koszem znalazł na sobie dwóch ludzi i skończył na nich z faulem, wsadem. Za chwilę wyprowadzał kontratak i znów skończył z wsadem i z faulem.
Ci Finowie to już nie ten skład z Petterim Koponenem, ale jest w nim dwóch mix-rasowych atletycznych młodych graczy na skrzydłach, plus wspomniany wyżej mierzący 203 cm młody Jantunen, przez co Lauri prawie gra w tej reprezentacji jak guard, obok weterana, wciąż w formie, shooting-guarda Sasu Salina.
W meczu kosz za kosz przeciwko jak zawsze klasycznej Litwie – z Valanciunasem i z Donatasem Motiejunasem, za to bez Sabonisa, i od czasu Jasikieviciusa i no-może Kalnietisa, także bez dominujących guardów – Finowie wygrali 81:79 dzięki dobitce równo z syreną Jantunena po airballu Lauriego w izolacji z lewego mid-post.
Mikael Jantunen for the WIN 🤯
Finland beats Lithuania at the buzzer in front of the Finnish fans 🇫🇮 pic.twitter.com/hrullxizB8— Eurozone Basketball (@EuroZoneBasket) August 4, 2023
Choć Lauri rzucił 24 punkty w 32 minuty gry, to brak kompetentnych guardów przez długi czas pozostawiał go w rogu, bez piłki. No ale nie ma się fundamentów Jamesa Naismitha co czepiać, bo to Finowie – ach Ci Finowie – drużyna, której naturalnie można kibicować za efektowny styl gry, zdecydowanie, porywczość, paczki Lauriego i grę powyżej tego, co kiedyś kojarzyliśmy co najwyżej z Hannu Mottolą.
Także naturalnie można kibicować Finom za agresywną obronę i miami-heat-sprzed-lat stylowe trapowanie kozłujących Litwy w pick-n-rollu. Przez co są wszędzie i cały czas.
W naszym podkaście Między Rondem a Palmą szukamy i szukamy wciąż kolejnej “Drużyny MRAPu”, kiedy Finowie to w gruncie rzeczy “Hall of Fame” takich składów – to znaczy, nawet nie musimy ich wybierać. To naturalna “Drużyna MRAPu”, Hall of Fame w tej kategorii.
Litwini? To samo drewno, ta sama klasyka, plus Mindaugas Kuzminskas.
Pod tym linkiem, za około sto złotych, można dalej oglądać mecze towarzyskie, także mecze pre-kwalifikacyjne do Igrzysk z udziałem kadry Polski i następnie całe MŚ od 25 sierpnia. Stream działał drugi dzień bardzo dobrze, a lipcowa liga letnia przy poziomie tej gry nawet nie stała. Oczywiście bez szaleństw, ale jest zupełnie nieźle.
PS. Frankie Ntilikina w Cats <3
Free agent guard Frank Ntilikina has agreed on a one-year deal with the Charlotte Hornets, Sam Rose of CAA Sports and Olivier Mazet of Maz Sports tell ESPN. Ntilikina played 47 games for Dallas last season. The deal is partially guaranteed.
— Adrian Wojnarowski (@wojespn) August 4, 2023
Rewelacyjny cover sparingów, tak samo pieczołowite podejście do mundialu i to będzie naprawdę świetne lato szóstego gracza