Dniówka: Dostosuj się albo zgiń. Transformacja Brooka Lopeza

Brook Lopez był jednym z najlepszych wolnych agentów, ale niewiele się o nim mówiło, bo też ostatecznie nie było tu żadnej większej historii. Został w Milwaukee Bucks.

Warto jednak przy okazji przypomnieć jak wspaniałą historię pisze sam Brook, który w wieku 35 lat otrzymał nie tylko bardzo dużą podwyżkę (w najbliższym sezonie zarobi ponad $11mln więcej niż poprzednio), także najwyższą pensję w karierze ($25mln). Pomogli mu Houston Rockets, podbijając cenę, którą Bucks wyrównali, ale mimo że $48mln/2 to wysoki kontrakt dla mającego już swoje lata centra, nikogo też specjalnie nie zdziwiły takie pieniądze. Lopez zapracował sobie na to.

Dwa lata temu pomógł Bucks sięgnąć po mistrzostwo, natomiast ostatnio fantastycznie odbił się po operacji pleców i prawie całym straconym sezonie 2021/22. Wydawało się, że jest już za swoją górką, a on wszedł poziom wyżej i rozegrał jeden z najlepszych sezonów kariery. Przede wszystkim był jednym z najlepszych obrońców NBA i po raz pierwszy został wybrany do pierwszej All-Defensive Team. Do tego zdobywał najwięcej punktów i zbierał najwięcej piłek od czasu przeprowadzki do w Milwaukee.

Cofnijmy się do tamtego momentu, gdy trafił do Milwaukee. Pamiętacie za jak śmieszne niskie pieniądze Bucks pozyskali go w 2018? Zabrali go ze słonecznego Los Angeles, podpisując roczny kontrakt za tylko $3.4mln. W kolejnych dwóch umowach dostał już łącznie $100mln, ale wtedy mało kto wierzył, że ten wielkolud w ogóle jeszcze może odegrać jakąś znaczącą rolę w lidze. Co z tego, że zaczął rzucać za trzy? Podobnie jak inni środkowi, miał wkrótce zostać wypluty przez coraz bardziej smallballową i szybką NBA.