Cam Whitmore zaliczył największy spadek podczas tegorocznego draftu, bo przewidywano, że będzie wybrany w top10, a ostatecznie wylądował na końcu drugiej dziesiątki. Ma teraz dużo do udowodnienia i już przy okazji Summer League pokazał na co go stać. Został MVP rozgrywek w Las Vegas, przypominając dlaczego wcześniej był wysoko w mockach. Zobaczymy czy to przełoży się potem na równie udany sezon debiutancki, podobnie jak w przypadku zeszłorocznego MVP Keegana Murraya. Choć przeważnie te wyróżniania w letnich rozgrywkach niewiele znaczą i nie są wcale zapowiedzią wielkiej kariery. Ostatni All-Star, który rozpoczął swoją przygodę w NBA od bycia najlepszym zawodnikiem ligi letniej? Damian Lillard. 11 lat temu był najlepszym strzelcem w Vegas z średnią 26.5 punktów. Musiał się jednak podzielić statuetką MVP z niejakim Joshem Selby’m.
Selby w kolejnym sezonie rozegrał tylko 10 meczów w barwach Memphis Grizzlies i na tym jego kariera w NBA się zakończyła. Dame tymczasem tylko się rozkręcał. Po zwróceniu na siebie uwagi w Vegas, także od mocnego wejścia rozpoczął sezon. W debiucie miał 23 punkty i 11 asyst, pomagając Portland Trail Blazers pokonać gwiazdorskich Los Angeles Lakers. Został dopiero trzecim graczem w historii, który zanotował 20-10 w swoim pierwszym meczu. A potem nie zwalniał z tempa i na koniec odebrał nagrodę Rookie of the Year. Już samodzielnie, w głosowaniu wyraźnie wyprzedzając Anthony’ego Davisa, który od początku był hajpowany na super-gwiazdora.
AD był zdecydowanie największym talentem tamtej klasy draftu. Lillard okazał się drugim najlepszym zawodnikiem, ale w 2012 został wybrany dopiero z szóstym numerem. Aż cztery drużyny go pominęły i dla trzech to był ogromny błąd, ponieważ tylko Washington Wizards znaleźli innego All-Stara (Bradley Beal). Pozostali wzięli Michaela Kidda-Gilchrista, Diona Waitersa i Thomasa Robinsona… Auć. Ta trójka już dawno jest poza ligą i łącznie w karierze zdobyła niewiele więcej niż połowę punktów, które ma obecnie na koncie Dame.
Ale to nie tylko niedocenienie przez pozostałych potencjału guarda z małej uczelni Weber State pozwoliło Blazers wybrać dopiero z szóstką swoją przyszłą legendę. Mogli to zrobić, ponieważ New Jersey Nets kilka miesięcy wcześniej oddali im ten pick.
Mówiąc o Nets za czasów Michaiła Prochorowa, o generalnym managerze Billy’m Kingu i przehandlowanych pickach, przede wszystkim wspominamy ten jeden z najgorszych transferów w historii, który dał Boston Celtics Jaylena Browna i Jaysona Tatuma. Ale oni już rok wcześniej zrobili fatalną wymianę, poświęcając cenny wybór i nic ich to nie nauczyło.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
MVP powinien zostać Wenby. Wyprzedał wszystkie miejsca na mecze ligi letniej (plus pewnie prawa do transmisji i reklamy). Czy to nie dosłownie MVP?
Nie.
Jak czytam o Deronie i przypominam sobie te dyskusje kto jest lepszy, on czy CP3 to nie mogę wyjść ze zdziwienia, że o nim już świat zapomniał,a Chris jeszcze nieźle sobie poczyna.