Wake-Up: NBA czeka na trade Lillarda. Rockets rzucili pieniądze na Brooksa. Kings przedłużyli Sabonisa. DiVincenzo w NY

6
fot. NBA League Pass

Drugi dzień wolnej agentury za nami i ponownie dużo się działo, ale oczywiście największą historią w NBA stała się teraz przyszłość Damiana Lillarda, który wczoraj poinformował, że chce wymiany.

Dame podobno już przy okazji poniedziałkowego spotkania z GM’em zastanawiał się nad wysunięciem takiego żądania, ale chciał jeszcze dać szansę drużynie na dokonanie wzmocnień. Kiedy jednak wolna agentura się otworzyła, a Blazers nie zrobili nic poza podpisaniem Jeramiego Granta, podjął decyzje, że czas na zmianę otoczenia.

GM Joe Croin potwierdził doniesienia stwierdzając, że Portland Trail Blazers chcieli kontynuować współpracę z Lillardem, ale on woli grać gdzieś indziej. Wiemy gdzie – chce trafiać do Miami. Według źródeł Adriana Wojnarowskiego, Cronin jednak nie ograniczy się do rozmów z Patem Riley’m i będzie sprawdzał wszystkie dostępne opcje.

Jake Fischer z Yahoo Sports dowiedział się, że GM Blazers nie uważa Tylera Herro za zawodnika pasującego do składu Blazers, w którym jest już sporo młodych guardów, dlatego Heat będą musieli znaleźć trzecią drużynę do transferu. Ian Begley z SNY.tv wskazuje, że między innymi Brooklyn Nets dostali propozycję przejęcia Herro. Najwidoczniej Heat próbują dać im do zrozumienia, że i tak nie dostaną Lillarda, więc powinni skorzystać z szansy na nagrodę pocieszenia.

Woj dodaje, że żądanie Lillarda nie zmienia nic w sprawie dogadanej już umowy Blazers z Grantem. Na razie jeszcze nic nie podpisali, będzie to można zrobić dopiero po szóstym lipca, więc teoretycznie mogliby jeszcze próbować wycofać się z tych aż $160mln/5, które zaproponowali mu, żeby Dame był zadowolony. Mimo wszystko dotrzymają porozumienia.

1) Fred VanVleet i Dillon Brooks już przed startem wolnej agentury byli uważani za główne cele Houston Rockets i to się potwierdziło. Rockets mocno się postarali, wykorzystali swoje wolne środki i dużo zapłacili, żeby zdobyć obu tych graczy.

Toronto Raptors próbowali zatrzymać VanVleeta proponując $120mln/4, ale Rockets przebili to dając więcej w trzy lata. W przypadku Brooksa trudno powiedzieć kto był ich konkurencją, bo na pewno nie Memphis Grizzlies, ale cena także poszybowała w górę i dostał aż $80mln w czteroletnim kontakcie. Jest w pełni gwarantowany, bez żadnych opcji, ale ma strukturę zmniejszających się zarobków w kolejnych latach.

Widać, że Rockets bardzo zależało. To zawodnik, który ma dodać ich młodej drużynie charakteru i przede wszystkim pomóc poprawić obronę. Był w drugiej All-Defensive Team. Ale aż tyle kasy na gracza, który ma problem z rzutem, przez co w playoffach trudno było go trzymać na parkiecie?

Rockets mogli po prostu podpisać Brooksa, ale ostatecznie zrobią sign-and-trade, które daje im większe pole manewru przy dalszych ruchach. Grizzlies przejmują młodego Josha Christophera i zyskają trade excpetion. Według najnowszych doniesień do tej wymiany mają jeszcze włączyć się Brooklyn Nets, którzy pozbywają się Patty’ego Millsa. Początkowo mówiło się, że Australijczyk wyląduje w Houston, ale ma trafić gdzieś indziej. Nie wiadomo jednak czy do Memphis.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

6 KOMENTARZE

  1. Podsumowując:
    1.Dame wpuszcza Blazers w przedłużenie Granta po czym prosi o wymianę.
    2.Wybiera Miami, które nie ma zbytnio assetów, także Portland w imię “lojalności” da się oszwabić.
    Jako dodatek twierdzi wcześniej, że nie chce do super teamu tylko chce mieć szansę na bycie contenderem po czym wybiera Miami, które właśnie grało w finale.

    0
  2. “GM Joe Croin potwierdził doniesienia stwierdzając, że Portland Trail Blazers chcieli kontynuować współpracę z Lillardem, ale on woli grać gdzieś indziej.”

    Czasem sobie myślę, że tak naprawdę tylko o to chodziło w tej ciągnącej się tradeowej operze mydlanej w Portland – organizacja nie chciała oddawać kultowego gracza i symbolu klubu, to sam zawodnik zarządał wymiany do innej drużyny.
    Tak zapamięta to historia, a dziennikarze czy kibice, nigdy, teraz czy w przyszłości, nie będą mogli zarzucić managementowi, że ten zainicjował transfer legendarnego Damiana Lillarda…

    0