Dniówka: Trenerskie roszady

4
fot. twitter.com/JLEdwardsIII

Obok walki o mistrzostwo, najważniejszą historią ostatnich tygodni w NBA była karuzela trenerska. Aż pięć drużyn zdecydowało się dokonać zmiany na ławce, z czego trzy po rozczarowujących playoffach, do których przystępowali z mistrzowskimi aspiracjami.

Teraz już wszyscy wybrali swoich nowych head coachów. Dwóch zwolnionych szybko znalazło sobie nowe miejsce, mamy też dwóch debiutantów i trenera wracającego do ligi po roku przerwy.

DETROIT PISTONS
Monty Williams jest największym wygranym, ponieważ zgarnął największy, rekordowy kontrakt – aż $78.6mln za sześć lat, a ostatecznie wartość tego porozumienia może nawet osiągnąć $100 milionów. To nie tylko wyjątkowo wysoka pensja, ale też wyjątkowo długi kontrakt. Zwłaszcza, jeśli weźmiemy pod uwagę, że obecnie w całej NBA mamy tylko czterech trenerów, którzy są w swoich drużynach dłużej niż cztery lata.

Najwidoczniej w Detroit chcą wziąć przykład z finalistów, zapewniając stabilizację na pozycji trenera i mocno wierzą, że Williams jest właśnie tym, kogo potrzebowali. Prawdziwym liderem, który nie tylko pomoże im poprawić wyniki i odbić się od dna, ale zadba o fundamenty, budując kulturę, która będzie definiowała zespół przez kolejne lata. Potwierdził swoją wartość pomagając w przebudowie w Nowym Orleanie, a ostatnio wykonał fantastyczną pracę w Phoenix, tworząc tam jedną z najlepszych drużyn ligi. Pistons znajdują się obecnie w podobnej sytuacji jak Suns cztery lata temu, mając już sporo młodych talentów i chcąc wreszcie zacząć wygrywać, dlatego Williams wydaje się idealnie pasować do tego zadania.

To właściciel Tom Gores najbardziej chciał zdobył Williamsa i ostatecznie dopiął swego. Cena nie grała roli. Pistons zdecydowali się mocno o niego zawalczyć, choć kiedy GM Troy Weaver początkowo się do niego odezwał, Monty nie chciał rozmawiać o nowej pracy. Zamierzał zrobić sobie rok przerwy. Potrzebował czasu, żeby przetrawić bolesną porażkę w playoffach i zwolnienie z Suns, a do tego jeszcze w trakcie playoffów u jego żony zdiagnozowano raka piersi (jak pamiętamy, jego pierwsza żona zginęła w wypadku samochodowym). Ale kiedy kilka tygodni później Pistons znowu się odezwali, sytuacja zdrowotna jego żony była już lepsza, on też nieco ochłonął i tym razem podjął rozmowy. Spodobał mu się upór Pistons, wizja jaką przedstawili Weaver i Gores, a także obiecujący skład drużyny. I do tego położyli na stole ogromne pieniądze. Williams nie ukrywa, że to była oferta nie do odrzucenia. W ramach tego kontraktu dostał też dodatkowe ubezpieczenie zdrowotne dla całej swojej rodziny, a także dostęp do prywatnego odrzutowca, gdy tylko będzie musiał polecieć z żoną do jej lekarza w Phoenix.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułWake-Up: Mistrzowska parada w Denver
Następny artykułChris Paul chce zostać w Phoenix, a zegar tyka

4 KOMENTARZE