Przez cały sezon minuty bez Nikoli Jokica na parkiecie były ważną historią w Denver, ponieważ był to najsłabszy punkt liderów Zachodu, który po raz kolejny był również ważnym argumentem w dyskusjach o MVP. Nawet pomimo powrotu Jamala Murraya i Michaela Portera Jr, obecność Jokica robiła ogromną różnicę i nadal bez niego drużyna spisywała się bardzo słabo. Wręcz najgorzej, zaliczając gorszy wskaźnik NetRtg (-10.4) niż najgorsi w całej lidze w tym względzie San Antonio Spurs (-9.9). Jak tylko Nikola schodził na ławkę, rozpoczynał się czas przetrwania. Było niemal pewne, że Denver Nuggets przegrają te minuty, pozostawało tylko pytanie jak bardzo.
Ostatecznie, na przestrzeni całego sezonu regularnego byli +640 grając ze swoim liderem i minus-367 bez niego. Ale w playoffach wreszcie udało im się rozwiązać ten problem. Michael Malone zrezygnował zupełnie z DeAndre Jordana czy Thomasa Bryanta jako zmienników dla Jokica, zamiast tego ustawiając Aarona Gordona w roli rezerwowego centra obok Jeffa Greena. Te lineupy od pierwsze rundy funkcjonowały zdecydowanie lepiej. Oczywiście nadal byli wyraźnie lepsi, kiedy na boisku był Jokić, ale to już nie była taka przepaść jak w sezonie, już tak nie obrywali bez niego, a nieraz udawało im się nawet wygrywać te minuty. To duży postęp dla Denver Nuggets, co bardzo pomogło im dotrzeć do Finałów, przegrywając po drodze tylko trzy mecze, a teraz okazało się kluczowym elementem zwycięstwa w Game 4, które przybliżyło ich na krok do mistrzostwa.
Przez nieco ponad pięć środkowych minut czwartej kwarty, które Jokić musiał przesiedzieć na ławce z pięcioma faulami, nie dali sobie wyrwać bezpiecznego prowadzenia i Miami Heat w tym fragmencie zmniejszyli stratę zaledwie o jeden punkt. Gospodarze wiedzieli, że to dla nich ogromna szansa, wręcz idealne warunki, żeby przejąć czwartą kwartę, podobnie jak udało im się to zrobić w wygranym Game 2. Przez całe playoffy wyspecjalizowali się w comebackach, podczas gdy Nuggets przez cały sezon umierali bez Jokica. I Heat od razu zakatowali, zdobywając 5 kolejnych punktów, ale piąty faul Jokica nie okazał się momentem zwrotnym meczu, bo Nuggets zaraz odpowiedzieli. Jamal Murray poprowadził drużynę w tym krytycznym momencie, mógł też liczyć na wsparcie kolegów i kiedy Nikola wrócił na parkiet na cztery minuty przed końcem, mieli 9-punktowe prowadzenie, a Bruce Brown rozpoczął właśnie dobijanie rywali.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Czyli wczoraj było pępkowe na wysokościach.Czarno to widzę dla Heat.
Fajnie widziec, ze gra NIESAMOWICIE ewoluowala, jest wiecej skillu w grze indywidualnej, taktycznej i strategicznej niz przez cala historie razem wzieta, a MIMO TO wciaz wygrywaja fundamentals: doskonala obrona (zespolowa i indywidualna), swietny atak zespolowy plus oczywiscie super star players. Dokladnie w takiej kolejnosci.
Nba, ale szerzej cala koszykowka ma sie wysmienicie.