Denver Nuggets są o trzy zwycięstwa od mistrzostwa, średnio aż o 15 punktów więcej rzucane jest dziś przez drużynę NBA niż osiem lat temu, najlepsi wysocy obrońcy zdejmowani są z karuzeli zasłon i ustawiani na pomocy w rogach boiska, a najlepsi obwodowi obrońcy zdejmowani są raz po raz z graczy atakujących zasłonami.
To nie są, bo to nie mogą być czasy obrony. W dodatku nie w roku, w którym sprzedajemy nowe prawa telewizyjne.
NBA premiuje shooterów jakby coraz większym promieniem czystego miejsca pod ich stopami, więc jakich zajęć gimnastyki i jakiego kunktatorstwa trzeba, żeby je jeszcze u góry zdejmować pokazał choćby niedawno Duncan Robinson. Co więcej, w pierwszej rundzie playoffów z niezrozumiałych powodów dyskutowane było to, czy nie usunąć z gry fauli ofensywnych wymuszanych w polu trzech sekund – by nie dochodziło do kontuzji penetrujących graczy – a już ogłoszono, że NBA myśli o karaniu flopów faulami technicznymi. Zaraz więc nie będzie już jak bronić. Dobrze chociaż że przed dwoma laty przepisami zabrano nam to, co najgorsze w grze naśladowanych już wtedy Jamesa Hardena i Trae’a Younga. Dobrze też, że w playoffach cały czas pozwala się na nieco więcej fizyczności. To jednak nadal za mało, żeby zatrzymać lawinę.
Bo taka nagroda dla “Najlepszego Obrońcy” na przykład. Co z nią zrobić? Miało być z wyborami nagród lekko, łatwo i przyjemnie, niektóre z nich bezczelnie kopałem we Fleszu do przodu, żeby o wybór było łatwiej, a tu nagle znalazłem się w kryzysowym momencie. O ile jeszcze po sezonie regularnym można było nagradzać Jrue Holidaya czy Brooka Lopeza – czy, umówmy się, kogokolwiek – to po serii Jrue z Jimmy’m Butlerem – oto co mówił Jrue:
“I’m getting my ass busted. A lot of plays Jimmy [Butler] made, there was nothing that I could do.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Oczywiście, że Butler, no brainer, ale nie daj Boże Denver cudem wygra finał, to wtedy psim swędem taki Gordon może dostać kość.
Na marginesie trudności z wyborem DPOY widać jak na dłoni, że o tej porze roku wszystkie kluby w NBA* czują zapewne rozczarowanie tym sezonem.
* Oczywiście poza finalistami (i może Sacramento).
** Tak, tak pamiętam o Spurs ;)
“NBA premiuje shooterów” – Morant musial zle zrozumiec to memo
Piękne
“Nic zresztą tylko czekać, aż ktoś wkrótce wyjdzie z tezą, że Nikola Jokić ostatecznie zakończył czasy obrony w NBA.”
Nikt żadnych “czasów obrony” nie zakończy.
NBA to rywalizacja, która jak każda inna ma swoje cykle.
Masz swoje okienko (na które oprócz tego, że – primo-musisz być kozakiem, to jeszcze musi się na to złożyć wiele czynników pobocznych.
Wszystko się zmienia i nic nie trwa wiecznie.
Wpadamy po prostu w pułapkę przereagowywania, kiedy all time talent otoczony dobrze zmontowanym składem wokół wydaje się przejmować ligę.
Zawsze tak było, jest i będzie.
Na Lakers Shaq’a też nikt wydawał się nie mieć odpowiedzi.
Wpadli tacy Pistons i to przeświadczenie posypało się jak domek z kart.
Prime +desire to rzeczy, które z jednej strony wszystko definiują, z drugiej zaś-jest to kombinacja ulotna, i tylko sporadycznie trawa więcej niż dwa lata.
A że NBA “wyrównuje”przepisami systemowo obraz ligi z WNBA podobnie jak robi się w wielu rozgrywkach poza Ameryką to już inna sprawa.
Totalnie zgadzam się z wyborami, dokładnie takie wrażenie zostanie po tych play-offs
Davis dający czystą czapę Jokicovi to był jasny snop światła z zachmurzonego nieba beznadziei w zmiotce z Denver.