Dniówka: Wakacje w Bostonie pod znakiem przyszłości Browna

27
fot. YouTube

Trzy kolejne zwycięstwa, niesamowity buzzer-beater Derricka White’a i szansa zrobienia czegoś, czego jeszcze nikt w NBA nigdy nie zrobił. Równocześnie szansa zapewnienia sobie drugiego z rzędu występu w wielkim finale, gdzie mogliby dokończyć swój „unfinshed business”…

Boston Celtics podnieśli się po fatalnym starcie finałów konferencji, doprowadzając do Game 7. Uniknęli klęski, pokazując charakter i waleczność swojego zespołu, ale nie uniknęli rozczarowującego końca sezonu. Bo w tym decydującym meczu zagrali słabo, obrywając blowoutem i to na własnym parkiecie. To był bardzo kiepski finisz ciekawie rozwijającej się historii comebacku i sezonu wielkich oczekiwań.

Od samego początku cel w Bostonie był tylko jeden – mistrzostwo i przez większość sezonu wyglądali jak drużyna, która zmierza w tym kierunku. Byli jeszcze lepsi niż rok wcześniej. W fazie zasadniczej mieli drugi najlepszy bilans w całej lidze, dysponowali drugą najefektywniejszą ofensywą i obroną i zanotowali najwyższy NetRtg. Rozpoczynali playoffy jako jeden z głównych faworytów do tytułu, okoliczności też wydawały się im sprzyjać, ale w tym najważniejszym momencie sezonu nie potwierdzili swojej siły. Brakowało im regularności, nie potrafili wykorzystać przewagi własnego parkietu, zawodzili w crunch time, za bardzo polegali na skuteczności rzutów zza łuku, natomiast ich defensywna intensywność rosła dopiero, gdy mieli nóż na gardle. Już w drugiej rundzie musieli ratować się przed wyeliminowaniem, a przegrywając trzy pierwsze mecze finałów Wschodu od razu ustawili się na straconej pozycji.

Oczywiście na koniec pogrążyła ich kontuzja Jaysona Tatuma już w pierwszej akcji Game 7. To on miał ich poprowadzić, jednak grając ze skręconą kostką był tylko cieniem siebie. Nie mogli też liczyć na najlepszego rezerwowego ligi, który w wakacje może potrzebować operacji łokcia, a do tego Robert Williams zmagał się z chorobą. Ale już po tym fatalnym występie w Game 3, kiedy nie przyszli do gry, było wiadomo, że nie mają marginesu błędu i wystarczy jeden słabszy moment, żeby wyrzucić ich z playoffów.

W Bostonie rozpoczynają wakacje, których największą historią będzie przyszłość Jaylena Browna, a on był największym rozczarowaniem finałów konferencji. Miał bardzo słabą serię, zniknął na jej początku, dopiero w Game 6 zagrał naprawdę dobry mecz, ale to nie było przełamanie i w tym ostatnim nie stanął na wysokości zadania. Sam przyznał, że zagrał okropnie i zawiódł, gdy drużyna go najbardziej potrzebowała. W obliczu kontuzji Tatuma, to Brown powinien pociągnąć za sobą Celtics. On jest przecież ich drugą gwiazdą. To był wręcz idealny moment, żeby potwierdził swoją wartość, ale więcej jego rzutów i gry z piłką przysporzyło tylko więcej problemów. Ostatecznie miał tyle samo trafień, co strat, po 8.

Wcześniej miał świetny sezon, poprawiając swoją grę i wyrastając na All-NBA gracza. Ale odkąd oficjalnie został wybrany do drugiej piątki najlepszych zawodników sezonu, jego poziom gry wyraźnie spadł. Zaraz po ogłoszeniu wyników przerwał serię ośmiu 20-punktowych występów.

pierwsze 11 meczów Browna w playoffach: 25.3pkt, 55.3% z gry, 47.5% za trzy, 1.1 AST/TO
po ogłoszeniu All-NBA Teams, ostatnie 9 meczów: 19.4pkt, 42.8% z gry, 21.2% za trzy, 0.94 AST/TO

Przeszkadzały mu też problemy zdrowotne – playoffy zaczynał z rozciętą dłonią, potem zmagał się z urazem łokcia i nadgarstka – ale one nie mogą wszystkiego tłumaczyć. Playoffy to czas gwiazd, a on w najważniejszym momencie nie zagrał jak przystało na jednego z najlepszych zawodników. Tymczasem Celtics będą musieli teraz zdecydować czy chcą zrobić z niego jednego z najlepiej opłacanych zawodników ligi.

Będą mogli dać Jaylenowi pięcioletnią umowę za $295mln w ramach Designated Player extension, do czego zakwalifikował się dzięki All-NBA. Bez tej opcji nie byliby mu w stanie zaoferować korzystnych finansowo warunków przedłużenia, a w 2024 może on stać się jednym z najlepszych zawodników dostępnych na rynku. Załatwiając teraz porozumienie nie będą musieli się już martwić o wolną agenturą. Ale te super-max kontrakty teoretycznie przeznaczone są dla tych absolutnie największych gwiazd, czy jest więc wart aż tak ogromnych pieniędzy? Teraz zawiódł. To jednak dopiero 27-letni zawodnik, który cały czas się rozwija i powinien dopiero wchodzić w swój prime. Tak więc ten następny kontrakt powinien obejmować najlepsze sezony jego kariery.

Jaka jest alternatywa? Jeśli nie dogadają się z Brownem, będą musieli go przehandlować, żeby za rok nie zostać z niczym. Wystawiając go do transferu pewnie nie narzekaliby na brak zainteresowania, ale w zamian nie dostaliby równie dobrego gracza, co oznaczałoby konieczność poważniejszego przemeblowania drużyny. Natomiast duet Tatum-Brown już potwierdził swoją siłę. Jeszcze nie doprowadził Celtics do mistrzostwa, ale z nimi regularnie są w tym wyścigu, grają w finałach konferencji i raz byli już w wielkim finale.

Wydaje się więc, że Celtics nie za bardzo mają się nad czym zastawiać i powinni podpisać Browna. Pytanie, czy będzie jakieś pole do negocjacji, bo nie muszą oferować mu aż 35% salary cap w pierwszy roku nowej umowy. Jaylen pewnie będzie oczekiwał maksymalnej kwoty, ale od razu dodajmy, że jeśli nie udałoby im się dogadać i zostałby wytransferowany, straci szasnę na super-maxa. Jedynie Celtics mogą mu to zaproponować, z każdą inną drużyną będzie mógł podpisać czteroletni kontrakt za około $185mln. Tak więc nawet nieco niższy kontrakt w opcji Designated Player może być dla Browna znacznie korzystniejszy. Tylko czy będzie wystarczający, żeby go przekonać do pozostania? Tu mogą powrócić spekulacje, że czy on w ogóle chce zostać w Bostonie.

Tatum chce żeby podpisali jego kolegę, a za rok on również będzie mógł otrzymać super-max przedłużenie, do którego już się zakwalifikował. To pozwoli Celtics związać się z dwójką swoich gwiazdorów, gwarantując sobie stabilizację na następne lata. Oczywiście zmiany w nowej CBA utrudnią tworzenie składu wokół dwóch tak kosztownych zawodników, ale na pewno nie zmieni się to, że chcąc myśleć o mistrzowskie potrzebujesz więcej niż jednej gwiazdy. Poza tym, nowy kontrakt Tatuma wejdzie w życie dopiero w 2025 roku, więc będą mieli czas na przygotowanie się do tego, a także pole manewru, bo w tym momencie tylko Marcus Smart i Robert Williams mają gwarantowane pieniądze na 2025/26.

Decyzja w sprawie Browna to decyzja o kierunek drużyny na kolejne lata, jeśli natomiast chodzi o skład na następny sezon, to właściwie wszystkich najważniejszych zawodników mają na kontraktach. Nie muszą wiele robić i mogą podjąć kolejną próbę walki o tytuł z tą samą drużyną.

Tylko Grant Williams wejdzie na rynek, a będzie miał status zastrzeżonego wolnego agenta, co oznacza, że Celtics będą kontrolować sytuację. Ale mimo że przez cały sezon był ich ważnym rezerwowym, trudno powiedzieć jak bardzo będą zdeterminowani, żeby go zatrzymać. W playoffach jego rola spadła i nie zawsze grał, a jego kontrakt może wepchać drużynę ponad drugi tax apron, ograniczając inne opcje uzupełnienia składu. Pytanie też jak dużo właściciele są skłonni wydawać na swój zespół? Teraz Celtics zapłacili $70mln podatku – najwięcej w swojej historii, licząc, że idą po tytuł. Ta inwestycja się nie powiodła.

Celtics już w tym momencie znajdują się ponad prognozowanym progiem podatku, bo leczący kolano Danilo Gallinari zapewne podejmie swoją opcję za $6.8mln. Potencjalnie może on też zastąpić Williamsa w rotacji. Pod znakiem zapytania jest jeszcze Mike Muscala z opcją drużyny za $3.5mln, a także Payton Pritchard, który może rozmawiać o przedłużeniu debiutanckiej umowy, ale już w trakcie sezonu chciał wymiany do drużyny, w której mógłby regularnie grać.

 I na koniec jeszcze trener, czy Joe Mazzulla zostanie?

Przez całe playoffy był często krytykowany i nie doprowadził drużyny do wyznaczonego celu. Nie można jednak zapomnieć, że to niespełna 35-letni debiutant, który nie miał nawet czasu, żeby przygotować się do roli head coacha, ani możliwości skompletowania swojego sztabu. Wcześniej nie był nawet w gronie tych najważniejszych asystentów Ime Udoki, a od razu został rzucony na bardzo głęboką wodę przejmując drużynę tuż przed starterem sezonu. W tych okolicznościach poradził sobie wyjątkowo dobrze. W playoffach popełniał błędy, ale próbował się na nich uczyć i poderwał zespół do walki z 0-3. Tatum i Brown zaraz po Game 7 chwalili trenera, a też podobno ma on duże wsparcie ze strony Brada Stevensa, dlatego wydaje się, że dostanie kolejną szasnę.

27 KOMENTARZE

  1. Fun fact: Caleb Martin nie był nawet wybrany w drafcie. Wiedziałeś?

    Twoja statystyka jest niepełna i tendencyjna. Na te 22 trójki Miami złożyło się wielu więcej graczy: Martin, Herro, Jovic, Haslem, Oladipo, Zeller, Yurtseven…
    Tatum i Brown zaledwie we dwóch rzucili tylko 4 mniej.

    0
  2. ja rozumiem ze trzeba pompowac sprawe Browna, zeby bylo o czym gadac, ale to raczej no brainer, jak sie ma takich graczy to nie mozna ich tracic, mozna ewentualnie pozniej wymieniac.. najlepiej do Miami poprosze, za hierro i nawet duncana jak trzeba, bardzo chetnie

    0
  3. Bez jaj, weźcie się nie wygłupiajcie Panowie i zróbcie porządną zapowiedź finałów.

    Szczerze, to liczyłem na solidną Dniówkę i soczystego Flesza, dwie obszerne zapowiedzi, no ale cóż…

    Mam nadzieję, że Maciek właśnie kończy tekst i zaraz otrzymamy coś spektakularnego bo inaczej to dupa blada.

    0
  4. Tak jak lubię ponarzekać tak tym razem moim zdaniem krytyka trochę nie w porządku – po każdym odpadnieciu Adam dawal solidny tekst pt “co teraz” w dniówce i teraz też mamy dobry kawałek o tym co przed Celtics.

    Co do finałów to jeszcze chwila. Na pewno dostaniemy coś extra. Prawda?

    0