Wake-Up: Blowout w Game 7, Miami Heat w Finale!

58
fot. NBA League Pass

Miami Heat zagrają o mistrzostwo.

Już tydzień temu się na to zanosiło, ostatecznie ich droga się wydłużyła, musieli podnieść się po serii porażek, ale szybko zapomnieli o tym buzzer-beaterze sprzed dwóch dni, nie przestali wierzyć w swój sukces i wreszcie zapewnili sobie awans. Wzięli rewanż za zeszły rok, kiedy na własnym parkiecie przegrali decydujące starcie z Boston Celtics. Teraz to oni świętowali w TD Garden, którą już w połowie czwartej kwarty zaczęli opuszczać rozczarowani kibice.

Jimmy dotrzymał słowa. Zaraz po zeszłorocznej porażce w Game 7 zapowiadał, że za rok będą w tej samej sytuacji i wykonają swoje zadanie.

“Next year, we will have enough and we’re gonna be right back in this same situation, and we’re gonna get it done.”

Właśnie to zrobili.

Heat zapisali się w historii NBA będąc dopiero drugą drużyną rozpoczynającą playoffy z ósmego miejsca, która wystąpi w wielkim finale. A pierwszą, która dokonała tego w normalnym, nie skróconym przez lokaut sezonie. Też pierwszą z play-in.

Boston Celtics nie zrobili historii. Nie zostali pierwszą drużyną, która wygrała serię wracając z 0-3. Byli pierwszą, która w takiej sytuacji grała Game 7 na własnym parkiecie, ale to nie pomogło. 0-151

Miami @ Boston 103:84 (4-3) J.Butler 28/7/6 – J.Brown 19/8/5

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułMavs nie są zainteresowani pozyskaniem D’Angelo Russella w wymiane sign-and-trade Kyriego
Następny artykułFlesz: Duncan Robinson can’t play defense?!

58 KOMENTARZE

  1. 29 maja 2022 roku: Jimmy Butler pudłuje rzut, który mógł dać jego drużynie zwycięstwo i awans do wielkiego finału w siódmym meczu serii.

    – Za rok znajdziemy się w tym samym miejscu i zwyciężymy – Jimmy Butler po zeszłorocznej przegranej w GAME 7 z Celtics.

    29 maja 2023 roku: Jimmy Butler jest MVP finałów konferencji i wspólnie z Heat pokonuje Celtics w siedmiomeczowej serii.

    Fuckin Jimmy

    0
  2. Pierwsza akcja meczu i już było wiadomo. Tatum ledwo stawiał stopę, ale gdzie była reszta zespołu poza Whitem? 8 strat Browna? Brawo dla Heat, Martin zdecydowanie najlepszym zawodnikiem serii, przy okazji warto pamiętać, że pieniądze nie grają. Mam nadzieję, że Mazulla poleci jeszcze dziś, żeby przez 7 meczów serii nie przygotować choć 1 skutecznej zagrywki na strefę. Heat dochodzili do trójek kiedy chcieli, a Celtics systemowo nie potrafili wygenerowana nawet jednego rzutu za 3. Poza tym chyba Stevens będzie miał pracowite lato, bo charakterologiczne ten team ma głębszy problem.

    0
    • Tutaj chyba serio trzeba rozdzielić duet Jayów, najwiecej piany bił Tatum, a jego występy to góry i doliny. No i jak piszesz, w tym składzie z tej ekipy nie będzie mistrzów, Grant po zeszłym sezonie taki zjazd okrutny, że nie mam słów.

      0
  3. Trzeba wyrwać Miami serce żeby ich pokonać … i to w G6 prawie się udało 🙂 Martin gra za 600k, Vincent i Strus za 1,6mln — niezły deal za 50 pkt w sumie od nich w PO 🔥
    Ciekawy jestem kontraktów dla nich 💰😀

    0
      • Ej Duncan akurat w tej serii był małym kozakiem.
        Po wypadnięciu z rotacji w RS, w skutek licznych kontuzji wrócił do grania, i finały konferencji miał na prawdę dobre (nie licząc tych otwartych dwóch pudeł w gamę 6).

        0
    • Trochę zaniżyłeś chłopakom dochody, dopasowując je do narracji :)

      Akurat Caleb Martin gra za ponad 10 razy tyle ile napisałeś i ma kontrakt na jeszcze dwa następne sezony, więc spokojnie.
      Strus i Vincent zarabiają po prawie dwie bańki i rzeczywiście kończą im się kontrakty w czerwcu, natomiast są to gracze organizacji, wymyśleni i wytrenowani przez Heat, Andy Elisburg już im tam krzywdy nie zrobi proponując nowe pensje, nie sądzę żeby szukali pracy poza Miami.

      0
  4. Bogowie Koszykówki trochę pomogli, ale faktem jest, że bez zrywów Tatum’a Boston się posypał(White jedynie coś próbował)
    W pierwszej kwarcie, która ustawiła mecz pudłowali wszystko.
    Brown?

    Inna sprawa, że jeśli Butler to syn MJ’a to Bam jest synem Dwight’a. To co grał wczoraj w ataku to kryminał.

    Anyway.
    Gratulacje dla Heat, bo wydawali się być na deskach i gratulacje dla C’s, że doprowadzili do Game7, a także za to, że pod koniec czwartej kwarty dali nam posmak 80″ kiedy to po parkiecie biegały jakieś białe szczypiory+Grant Williams.

    0
  5. Ciężko wygrać grając 4 na 5. Myślę że gdyby nie kontuzja Brogdoma Tatum oglądałby ten mecz z ławki. W ataku jego obecność psuła jakikolwiek flow, Brown nie może mieć tylko piłki w rękach. W obronie Heat nie mieli dla niego litości, przeciekało to bardzo. Ten mecz skończył się w najbardziej rozczarowujący możliwie sposób. Nie wiem czyja to była decyzja Tatuma czy Mazzuli żeby grał całą drugą połowę. Na pewno ciężko będąc rookie head coachem podjąć w game 7 decyzję żeby zdjąć najlepszego zawodnika.

    0
  6. Boston to po prostu parówy.
    Marketingowo to już lepiej jakby przegrali te 4-0 :D

    Jimmy ich zjadł, mimo że wszyscy wiedzieli że są ciężkostrawni,
    jeszcze zdążył popić i wydalić, a to wszystko na wyjeździe :)

    Denver już z cygarem w ręku i uśmiechem na twarzy czeka w finale.

    0
  7. Ludzie z większą energia na orliku grają niż Boston w game 7… Muszą popracować nad mentalem bo im gacie puszczają jak ktoś na nich siądzie, i snują się po boisku. Czuć było od pierwszej kwarty że to tylko kwestia czasu aż Miami otworzy blowout. Mega szkoda bo mogło być świetne widowisko.

    Caleb mega seria, grał z pazurem cały czas. O to chodzi!

    0
    • Celtics na przestrzeni ostatnich dwóch sezonów wygrali 5 elimination games na wyjeździe. Problemem nie jest to że drużyna pęka, tylko że nie jest skoncentrowana od początku i potem musi wykopać się ze zbyt głębokiej dziury i nie ma miejsca na żadne błędy czy losowe zdarzenia jak kontuzje

      0
        • Niby prawda, ale w game 1 i 2 mocno prowadzili, a i tak nie dowieźli zwycięstwa. To raczej nierówność, a nie kiepskie wchodzenie w mecz jest tu problemem. Poza tym ten ponoć niezwykle szeroki i bogaty skład w końcówce sezonu stał się niesamowicie krótki. Podczas gdy Miami, bez Herro i Dipo, potrafiło straszyć Robinsonami, Lowrymi, a nawet Highsmithami tu okazało się, że Hauser, Pritchard, nie mówiac już o takim Muscali czy Griffinie są za słabi. Tu wychodzi kwestia scoutingu graczy, ale pewnie także konstrukcji salary cap tej ekipy.

          0
          • Niestety nie zgodzę się, w zeszłym sezonie mieli prawie taki sam skład ale nie mieli Brogdona. W tej serii Brogdon odpadł prawie na początku serii z Miami. W zeszłym sezonie w playoffach Pritchard, Grant Williams i Al Horford wygrali im po przynajmniej jednym meczu. W tym sezonie w playoffach żaden zadaniowiec nie wyszedł poza przeciętność. Z całej ławki tylko Derek White zagrał naprawdę dobrą serię.

            0
    • Zabrakło dziś, ale to też nie jest tak, że snuli się bez sensu. Ta drużyna bardzo polega na 3. Dziś spudłowali w ciul rzutów i to z dobrych pozycji. A jak nie siedzi im 3, to zwykle nie mają alternatywy, zwłaszcza z kontuzjowanym Tatumem, który jest ich jedynym graczem okazjonalnie zdolnym wziąć całą grę na siebie.

      Ale fakt, prawie od samego początku czuć było, że dziś nie dowiozą

      0
      • Mi w zasadzie nie chodziło o koncentrację na początku meczu, co na początku serii. Jeśli potrzebujesz 6 żeby wygrać z Hawks, 7 żeby wygrać z Sixers i potem 7 żeby wygrać z Heat, kiedy musisz być maksymalnie skoncentrowany cały czas, bo grasz tyle elimination games to zmęczenie fizyczne i psychiczne w końcu cię dopadnie. Moim zdaniem ta koszmarna skuteczność za 3 w dwóch ostatnich meczach (20% i 21%) to właśnie już efekt nie zwichrowanych celowników tylko zmęczenia. Twoje łokcie są już trochę za nisko, twoje rzuty są trochę za krótkie, decydujesz się na te rzuty w 6-7 sekundzie akcji, bo nie masz energii na drive, twoi koledzy przestają ruszać się bez piłki.

        0
  8. Naszła mnie taka myśl, że Spoelstra ma szansę dokonać czegoś, czego nie dokonał żaden trener przed nim, przynajmniej nie w tej NBA z ery kolorowej telewizji. Żaden trener nie zdobył w tej samej organizacji mistrzostw, mając dwie diametralnie inne drużyny, w której rdzeniu wciąż nie byłby chociaż jeden lub kilku tych samych zawodników. Jedynym łącznikiem jest dziadeczek Haslem, ale ani on gra, ani on rdzeń. Czy daje Miami szanse na zwycięstwo? Absolutnie nie, ale nie dawałem od samego początku, więc kto wie.

    0
  9. Niestety bogowie koszykówki zdecydowali. Nie da się grać bez w miarę zdrowych kozlujacych, Brown zdecydowanie kreatorem nie jest. Może pech, ale wystarczyło wygrać jedna z tych 3 pierwszych gier, zamiast czekać aż wygrają się same.

    0