Istnieje udokumentowany prąd myślowy, że w okolicach meczów nr 5-6-7 poważne usprawnienia zostały już dokonane i wszystko pozostaje już tylko w rękach graczy. Ale zastanawiam się dziś rano, znowu o tej porze roku, czy to oczywiście jest prawdą, czy to przypadkiem wychodzi jednak zmęczenie seriami ludzi je analizujących, czy żmudna praca trenerów przestaje być nagle zauważana, ilu usprawnień zdążyłby dokonać Steve Kerr, nie w 7-meczowej, ale w 17-meczowej serii – grzebiąc w swoim wartym bez podatków 189 milionów dolarów składzie – i ilu analizujących lubi się mimo wszystko do końca serii popisywać.
Golden State Warriors – mimo znanego nam marginesu błędu:
strat wpisanych w magię Warriors, ale w tym sezonie, i swoich fauli, i niebywania na linii wolnych i niezbierania w obronie bez Looneya na boisku – właśnie co trafili 13 trójek i pokonali Los Angeles Lakers 121:106 w meczu nr 5 (2-3). Co więcej, Golden State Warriors właśnie co trafili 13 trójek – w tym tylko dwie po przerwie – i wygrali mecz po tym, gdy trafili zaledwie 12 i niewiele brakowało, żeby wygrali też i mecz nr 4.
Oto, co się dzieje.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Zasada z amatorskich boisk czyli oni może i są więksi i silniejsi ale ich zabiegamy i pogubią się w obronie działa na poziomie PO :D
raczej clay..