Wake-Up: Czwarta kwarta Lonnie’go i Lakers już o krok od awansu. 3-1 też dla Heat. Sochan w drugiej All-Rookie

28
fot. NBA League Pass

Po dwóch z rzędu blowoutach w starciu LeBrona Jamesa ze Stephenem Curry’m, wreszcie doczekaliśmy się wyrównanego pojedynku rozstrzygniętego dopiero na samym finiszu, ale może się okazać, że dużo więcej takich meczów już nie obierzmy i seria będzie krótsza niż oczekiwaliśmy.

Golden State Warriors odpowiedzieli usprawnieniami, ale to Los Angeles Lakers znowu byli lepsi w crunch time i już tylko jedno zwycięstwo dzieli ich od awansu.

Również ósma drużyna Wschodu jest o krok od finałów konferencji.

New York @ Miami 101:109 (1-3) J.Brunson 32/4/11 – J.Butler 27/6/10
Golden State @ LA Lakers 101:104 (1-3) S.Curry 31/10/14 – L.James 27/9/6

1) Znowu w czwartej kwarcie Game 4 pojawił się nieoczekiwany bohater. W Phoenix był to Landry Shamet, a teraz w LA Lonnie Walker.

Jeszcze na starcie tej serii był poza rotacją, przed czwartą kwartą Game 4 nie zdobył punktu, a potem nagle się rozstrzelał i przez ostatnie 12 minut w pojedynkę miał niemal tyle samo co cała drużyna gości. Trafił wtedy pierwsze cztery swoje rzuty i także kluczowego jumpera, który na 1:53 przed końcem dał Lakers prowadzenie.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

28 KOMENTARZE

  1. No cóż, mecz sobie obejrzę popołudniu, ale wygląda na to, że obrony tytułu nie będzie. Chyba, że jakimś cudem Lakers pozwolą sobie wyjąć teraz 3 mecze z rzędu, ale jakoś nie chce mi się w to wierzyć. Klay już zdecydowanie nie jest tym samym Klayem co przed kontuzjami. Co się stało z Jordanem Poolem? Widzę, że pograł tylko jakieś 10 minut. Czy to też jest ten przypadek, który skasował gruby kontrakt i zniknął? Mam za to nadzieję, że w takim razie jeśli Lakers pokonają GS to i PHX przejdzie przez Denver i dostaniemy KD vs Bron w kolejnej rundzie.

    0
    • Hold your horses!
      Jak mawiał klasyk: “Don’t ever underestimate the heart of a champion”
      A to jest właśnie taki zespół który może wyjść z 1:3. Absolutnie za nimi nie przepadam ale bardzo ich szanuję. Ta seria jeszcze potrwa.

      Po za tym Darvin Ham to przecież debiutant, a mierzy się w tej serii z nie byle kim. Nie wiemy do końca czy nie pójdzie w Doca…
      Myślę, że Król by na to nie pozwolił ale nigdy nie wiadomo, to są w końcu Złoci Chłopcy Light-Years Ahead.

      0
  2. Mam wrażenie, że to nie Davis zniknął w drugiej połowie a pozostałe LALki przestały mu odpowiednio dogrywać piłkę. Dobry Playofowy mecz. Zastanawiam się co więcej może zrobić Kerr, wypuści Joha jeźdźca bez głowy Kumingę? Chyba nic innego już mu nie zostało.
    Lonnie Panie, jak by mi zaimponowałeś.

    0
  3. Thibs i Randle won.

    Mitch Robinson też zagrał jak jakiś paralityk, masakra. Bardzo słaba seria w jego wykonaniu.

    Może jakimś fuksem uda się jeszcze G5 wyrwać, ale Miami jest zdecydowanie lepsze, max w G6 to zamkną. Zupełnie inna kultura grania.

    0
  4. Od początku playoffs w Lakersach dostajemy znakomite występy od drugo, trzecio i czwarto planowych graczy, może nie są regularne ale za to zmieniają oblicze poszczególnych serii.

    Pytanie: czy to jest to mityczne “sprawianie kolegów z zespołu lepszymi” przez Króla?

    I nie chodzi tylko o robienie tego przez grę w samych meczach ale także przez budowanie kultury zwyciężania, zaangażowanie w podejściu do treningów, tworzenie pozytywnej atmosfery w szatni, itd.

    0
        • Czytając ten miniwątek 3 razy musiałem sprawdzić, kto był autorem tych banałów kocopałów o królu czyniącym kolegów lepszymi. Angel, serio?

          Na szczęście już w kolejnym komentarzu / odpowiedzi na komentarz poczynione szybkie “adjustment”, których Tyron Lue by się nie powstydził. I rigcz powrócił;)

          0
          • :)
            Oczywiście nie ma nas tam i możemy się tylko domyślać, ale jakkolwiek by to analizować (dobrą grę rezerwowych) to widać jak ABSOLUTNIE KLUCZOWYM graczem dla tej drużyny jest Lebron.
            Pewnie nie jest już najlepszym koszykarsko graczem zespołu, ale to jak gra z kolegami, jak się do nich odnosi na boisku (scena z Walkerem po dzisiejszym meczu) i na ławce, jak gracze są w niego wpatrzeni, to jest coś czego chyba nie widziało się wcześniej. Sądzę, że wiele pozytywnego w tym kontekście dzieje się także na treningach i w szatni.
            Myślę, że jest coś takiego w tej chwili w tym zespole jak “Win the Ring for the King”, widać tam chemię i jest to zasługa w dużej mierze Króla, jego zaangażowania w grze i mentalu.

            0
    • Ja mam wrażenie, że zaufanie Lebrona do tych rolsów jest na zupełnie innym poziomie niż w reszcie zespołów. Lonnie fuking Walker czwarty rzuca kontestowane step backi na 1:30 przed końcem najważniejszego meczu w serii, a Lebron patrzy się z boku z uśmiechem na ustach.
      Żaden allstar w lidze nie jest w stanie zrobić czegoś takiego.
      I dlatego Lebron jest GOATem.

      0
    • Austin Reaves o tym mówił, że już nie chodzi o to co Lebron robi na parkiecie, ale to jak imponuje innym w szatni. To jaką energią wciąż emanuje i zaraża nią innych, ile czasu poświęca każdemu zawodnikowi w drużynie, jak wiele z nimi rozmawia, jak każdemu daje do zrozumienia, że jest ważną częścią zespołu. Nieważne czy jesteś Anthonym Davisem czy Lonnie Walkerem, jego podejście i wiara w Ciebie jest tak sama. I to jest chyba kluczowe w tej całej otoczce i aurze, którą rozsiewa wokół siebie James. Smush Parker płacze, że nie urodził się dekadę później.

      0
  5. Czysto teoretycznie gdyby był finał Lakers Miami to pierwszy raz w historii w finale wystąpiłaby 7 i 8 drużyna?

    Po drugie, już mniej czysto, to współczuję Paytonowi, widać że już go chwilę wcześniej zginało. Poza meczem miał chwilę swojej wewnętrznej walki

    0
  6. Super spektakl w Hollywood.Fajnie, że wśród tylu gwiazd na boisku i trybunie na końcu najbardziej błyszczał Lonnie.Człowiek z cienia,niepozorny,o trudnej przeszłośći.To jego “pięć minut”,moment w którym może czuć się bohaterem.Teraz świat pozna jego imię,bo nie można mówić o tym meczu z pominięciem Walkera.Moze nawet któraś z Kardashian’ek się nim bardziej zainteresuje…Ostatnim razem kiedy tak zupełnie nieoczekiwanego bohatera przyniósł mecz playoff,był rok 2015 i trzeci mecz finału M.Dellavedowy.

    0
  7. Ach, jaki cudowny choke job tria złotych chlopaków. Light years ahead, aż na deser sobie włączyłem popisy Stefcia w G7.

    After Tonight Stephen Curry is now 0-12 on go ahead shots in the last 45 seconds. <3

    0
  8. Halo, Klay jesteś tam jeszcze? Czy Lonnie Walker jeszcze nie skończył zeskrobywać Cię z podeszwy swoich butów? Czy Twoje uczucia zostały zranione?

    Lakers wyglądają na zespół, który po prostu bardziej chce. W dodatku mają głębie składu, więcej pomysłów jak zdobywać punkty, podczas gdy boisko dla Warriors mogło by się kończyć na linii rzutu za 3 punkty, chociaż wczoraj najlepiej wyglądali kiedy w ataku było dużo ruchu i gdy szukali wolnych przestrzeni, a nie cepili te swoje trójki.

    0
  9. Jako że oglądam mecze z 1-2 dniowym opóźnieniem (nie znając wyniku) zawsze jestem spóźniony w komentarzach i pewnie nikt tu już nie zagląda, ale po pierwsze chciałbym ponarzekać, że relacja z takiego wulkanu emocji jest tak krótka (np. żadnej analizy wyciągania AD do pikendroli).
    Po drugie – czy widzieliście wywiad pomeczowy LeBrona? Jakieś wrażenie odniosłem, że nawet jego podsumowanie meczu było takie królewskie- niby banały ale takie z klasą, a jeszcze jak się jest kibicem Lakers to człowiek dumny się robi jeszcze bardziej. Go Lakers!

    0