Charlotte Hornets już o nic nie grają, ale niespodziewanie stali się ważnym graczem na finiszu sezonu, mocno mieszając w wyścigu o play-in na Zachodzie. Nie poprzestali na dwóch zwycięstwach z Dallas Mavericks. Teraz przyjechali do Oklahomy i wyrwali kolejny mecz.
Boston @ Washington 111:130 (J.Tatum 28/9 – K.Porzingis 32/13)
Cleveland @ Atlanta 118:120 (D.Mitchell 44 – D.Murray 29)
Miami @ Toronto 92:106 (T.Herro 33 – P.Siakam 26/9)
Orlando @ Memphis 108:113 (F.Wagner 25 – D.Bane 31)
Charlotte @ Oklahoma City 137:134 (P.Washington 43 – I.Joe 33)
New Orleans @ Golden State 109:120 (B.Ingram 26 – S.Curry 39/8/8)
1) Oklahoma City Thunder długo kontrolowali wydarzenia na parkiecie, ale w czwartej kwarcie mecz zabrał PJ Washington. Atakował pomalowane, trafiał zza łuku i goście nie tylko, że przejęli prowadzenie, mieli 13 punktów więcej na sześć minut przed końcem.
Thunder ruszyli w pościg i odrobili straty, jednak w ostatnich 15 sekundach nie wykorzystali wolnych, którymi mogli doprowadzić do remisu. Najpierw Jalen Williams, potem Josh Giddey trafił tylko jeden z dwóch. Na samym finiszu gospodarze mieli jeszcze ostatnią szansę, żeby się uratować i po dalekim podaniu Jaylina Williamsa, Jalen rzucał na dogrywkę, ale spudłował.
Washington zdobył najwięcej w karierze 43 punkty (16/24 z gry, 5/9 za trzy), z czego 22 w czwartej kwarcie. Nick Richards natomiast miał kluczową dobitkę, którą odzyskał prowadzenie Hornets na 20.9 sekundy przed końcem.
Shai Gilgeous-Alexander nie grał w pierwszej części back-to-back, ale to żadne wytłumaczenie w sytuacji gdy w Hornets lista nieobecności wydłużyła się o Gordona Haywarda i Dennisa Smitha. Poza tym Thunder dostali świetne występy od trzech zawodników, którzy ustanowili swoje strzeleckie rekordy kariery – Isaiah Joe 33 punkty (6/11 za trzy), Giddey 31 (też 10 zbiórek, 9 asyst) i Jalen Williams 31.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Draymond…
Gość myśli, że jest tough guy’em, a jest zwykłą pizdą.
To pewnie tak jak gość wyzywający ludzi od pizd w internecie
No cóż. Możesz sobie tak myśleć, mam to w dupie.
Bo dla mnie gość, który atakuje gości kompletnie nie myśląc o piłce, rzucający się na przeciwników w taki sposób żeby zawsze im coś zrobić, kopie ludzi po jajach, popycha ludzi i macha łokciami przy twarzy i przy tym dziwi się za co dostaje faule techniczne jest zwykłą pizdą.
Prawie całe życie gram w kosza i nigdy mi się nie zdarzyło zrobić tak taniego zagrania jakie draymond robi co parę dni, bo są pewne granice przyzwoitości.
W NBA zawsze byli tacy goście. Po bandzie, part of the game. Tka samo jak reszta graczy powinna go postawić do pionu- pytanie dlaczego tak nie jest?
a potem narzekania że liga jest soft.
Draymond całą karierę wyżej sra niż dupę ma. Miał farta trafić do fenomenalnej drużyny i tyle. Gdyby nie grał z bezprecedensowym duetem Splash Brothers to by tak nie obrósł w piórka i byłby znośny.