Wake-Up: Embiid nie przyszedł na mecz z Jokicem. Kolejne ważne zwycięstwo Wolves

8
fot. NBA League Pass

Wszyscy czekali na wielki pojedynek najlepszych środkowych, ale niestety to tylko jeden z tych zbyt wielu meczów za długiego sezonu regularnego, więc skończyło się wielką nieobecnością. Nasza ulubiona liga potrafi irytować.

Philadelphia 76ers zdecydowali się dać wolne Joelowi Embiidowi ze względu na bolącą prawą łydkę i dużą intensywność meczów w ostatnim czasie. Bo przecież nie mogli tego zrobić w weekend, oszczędzając go w back-to-backu. Świetnie zdawali sobie sprawę jak wygląda terminarz, że przed nimi prestiżowe spotkanie w Denver, ale musiał zagrać w sobotę w Phoenix, a teraz nie mógł… Bez sensu.

To wygląda jak unik, co nie poprawi notowań Embiida w wyścigu po MVP. Oczywiście przy problemach zdrowotnych, zwłaszcza przed zbliżającymi się playoffach, lepiej uważać, ale Joel mógł się postarać się, żeby zaplanowali to inaczej. Opuścił mecz, w którym miał potwierdzić swoją dominację nad Nikolą Jokicem. Zostaje więc tylko ten jego świetny styczniowy występ i gwiazdka, że nie dał rywalowi szansy na rewanż.

Milwaukee @ Detroit 126:117 (K.Middleton 34 – J.Ivey 32)
Dallas @ Indiana 127:104 (L.Doncić 25 – B.Mathurin 26)
Houston @ New York 115:137 (K.Porter 26 – I.Quickley 40/9a)
Phoenix @ Utah 117:103 (D.Booker 24 – L.Markkanen 25/9)
New Orleans @ Portland 124:90 (B.Ingram 29 – K.Johnson 20)
Philadelphia @ Denver 111:116 (T.Maxey 29 – N.Jokić 25/17/12)
Minnesota @ Sacramento 119:115 (J.McDaniels 20 – D.Fox 29)
Chicago @ LA Clippers 112:124 (Z.LaVine 23 – N.Batum 24)

1) Sacramento Kings mieli szansę oficjalne zakończyć swoją rekordowo długą nieobecność w playoffach i chcieli zwycięstwem przed własną publicznością zagwarantować sobie awans, ale muszą jeszcze chwilę poczekać, bo Minnesota Timberwolves teraz im na to nie pozwolili.

Dzień po niezwykle ważnym zwycięstwie w San Francisco, Wolves rozegrali kolejny bardzo dobry mecz, przedłużyli swoją serię do 4 zwycięstw, zrównali się bilansem 39-37 z Warriors i przesunęli na szóste miejsce tabeli Zachodu.

Karl-Anthony Towns odpoczywał w back-to-backu, ale goście mieli siedmiu zawodników z dorobkiem co najmniej 14 punktów. Najwięcej 20 zdobył Jaden McDaniels, który trafił pierwsze 6 rzutów, a na niespełna 4 minuty przed końcem efektownym wsadem dał Wolves dwucyfrową przewagę. Gospodarze jeszcze walczyli, jednak w ostatniej minucie Keegan Murray spudłował trójkę z rogu, która mogła ich utrzymać w grze. Przez cały mecz Kings nie mogli wstrzelić się z dystansu i skończyli z 5/27 za trzy, co jest ich najgorszym osiągnięciem sezonu. Jedynie Kevin Huerter trafił (3/5), ale już na początku drugiej połowy złapał piąty faul.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

8 KOMENTARZE

  1. Uwielbiam ten moment kiedy naczytam sie jaki to Embiid jest zajebisty, super, elegancki, mvp na wyciagniecie reki, a na koniec okazuje sie, ze gosc jest wiecznie kontuzjowany.

    Niesamowita agende ma ten koszykarz, nie potrafie tego zrozumiec.

    0