Flesz: Nagle po 17 latach wszystko idzie po myśli Kings (oczy)

3
fot.

Geoff Petrie, Rick Adelman, Mike Bibby, Kevin Martin, Ron Artest, Brad Miller, Shareef Abdur-Rahim, freaking Kenny Thomas, Ronnie Price – pamiętasz? DEBIUTANCKI SEZON 9-CAT FANTASY FRANCISCO GARCII, no i Jason Hart. Oczywiście – Jason Hart, a kto. Już tak dobrze wiemy, co znaczą te nazwiska. Skład mityczny. Ostatni z pięknego ośmiolecia, gdy każdy sezon przynosił playoffy i dla dwóch ojców redaktorów Sacramento Kings byli ulubioną drużyną w lidze.

Wszystko się dziś układa dla naszych Sacramento Kings. Dopiero co w trakcie przerwy podkreślano wielokrotnie, że żaden skład nie ma trudniejszego terminarza w ostatniej części sezonu regularnego. Tymczasem od meczu Malika Monka na 45 punktów z 24 rzutów w dwudogrywkowym 176-175 z Clippers, Kings są 8-2, a nawet 9-2 po tej przerwie.

Nie tylko też Kings są na 2 miejscu w Konferencji Zachodniej (41-27, oni i Memphis), nie tylko też Kings mają już aż 4.5 meczu przewagi nad #4 Phoenix, ale już aż 7 meczów nad #7 Minnesotą, a do rozegrania pozostało Kings już tylko czternaście spotkań. Za moment Kings – Kings, Kings, Kings – znajdą się w wyjątkowej dla nich sytuacji, gdy będą mogli przesuwać się w tabeli z Memphis, układając się pod pasujący matchup w I rundzie playoffów, Ron, Brad. Wow.

Wszystko się układa, bo spójrzmy na krajobraz. Denver jest w największym dołku od czasu finałów Zachodu w 2020 roku, Memphis może odzyska jeszcze Ja Moranta w meczowym rytmie w kwietniu, ale raczej nie odzyska już w kwietniu zdrowego Stevena Adamsa, którego zbiórki w ataku są immanentną częścią całej ofensywy Grizzzzz. Phoenix może Kevina Duranta mieć z powrotem dopiero na playoffy, tylko żeby się dla KD to znów w nich nie skończyło. Clippers są w trakcie rozwiązywania problemu Westbrooka, powodzenia. Warriors tęsknią nagle za Andrew Wigginsem i nie potrafią wygrywać na wyjeździe. Minnesota musiała będzie wprowadzić teraz z powrotem wielkie oczy Townsa w nagle wycyzelowany wyjściowy unit. Kłopoty z biodrem Luki Doncicia są poważniejsze, niż Mark Cuban o tym nam na pewno powie, Kyrie Irving zawsze znajdzie dobry powód, żeby opuścić mecz. Plus Król jest kontuzjowany, a Królowie grają.

Jesienią poprzedniego roku, gdy byliśmy już po offseason, za który dałem Sacramento jedną z pięciu najwyższych not (3.6 na 5) – podpisanie Mike’a Browna (3.5), wybór z #4 Keegana Murraya (4.5), deal po Kevina Huertera (4) – zastanawialiśmy się, czy w pierwszym swoim sezonie pracy Mike Brown zdecyduje się na grę tylko Domantasem Sabonisem pod koszem, czy też postawi na grę na dwójkę dużych – myśleliśmy jeszcze wtedy ciepło o Richaunie Holmesie, skonfliktowanym z poprzednim trenerem – czy grać będzie wysoko, żeby poprawić #27 obronę i #29 zbiórki, i po prostu zacząć od zera – dać nowej drużynie kręgosłup.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

3 KOMENTARZE

  1. Kings zacząłem kibicować na ślepo i z dziecinnego powodu (pytanie czy jakiś powód jest w ogóle sensowny w kibicowaniu :D ) , po zakupie NBA LIVE 1997. Na okładce był Richmond, a ja miałem słabość do tego ich logo i koloru fioletowego. Byli wtedy raczej słabi, parę lat potem z zaskoczenia mnie wzięli z tym Webberem, Peją i spółą, której kibicowało już wielu. To była piękna drużyna, a tytuł był bardzo blisko, wiadomo kiedy i wiadomo przez kogo (paru winnych) się nie udało. Potem bywało różnie.

    Ta drużyna z Bonzim, Artestem, Bibbym no i game winnerem Kevina Martina vs Spurs to był dla mnie rok maturalny, potem długie wakacje, granie w kosza, upalne lato. Kurde faja, zestarzałem się z tymi beznadziejnymi Kings potem. Bo to było praktycznie pół mojego życia temu. Aż dziwnie się czuję teraz, gdy wrocili z taką pompą. Wiele razy się zarzekałem, że nie mam już wobec nich uczuć, a jednak, te odżyły. Inne logo, ale dalej fiolet. Dalej durnowate to i oderwane od rzeczywistości, ale co mi tam! Jest radość.

    Do tego moja córka uwielbia fioletowy kolor, mimo, że nikt jej tego nie sugerował , ani nie mam żadnych fioletowych ubrań, czy akcesoriów :P to musi być w genach.

    0
  2. Rzeczywiście, musiałem sprawdzić: Alvin f… Gentry. Zupełnie wypadło ze łba.

    A propos Mike’a Browna – kiedyś wydawał się trenerem betonem. Teraz pewnie zgarnie COTY. Co Kalifornia robi z człowieka.

    A o Fox’ie Stan Van Gundy jedną fajną rzecz powiedział kilka dni temu w czasie transmisji. Fox kuśtykał w czwartej kwarcie (jakby to ujął red. Kwiatkowski “niańczył kontuzję”), komentator to zauważył, na co Stan: “poczekaj, piłka leczy rany”. I tak było. Fox w 2-3 posiadaniach złapał piłę, wjechał do kosza i skończyło się kuśtykanie.

    0