Kajzerek: Może po prostu pozwolić mu odejść?

5

Najwyraźniej ktoś boi się zadzierać z tradycją, choć to zaskakujące biorąc pod uwagę liberalne podejście komisarza Adama Silvera do zmian w obrębie kalendarza NBA i towarzyszących mu formatów. Tegoroczny Mecz Gwiazd dla wielu przelał czarę goryczy, ale fala krytyki, jaka spadła na ten festiwal błazenady zapewne nie wystarczy, by zmienić podejście ligi. To nadal event, który generuje dla ligi konkretny zysk i może to powoduje, że liga tak uparcie trzyma się tego wątpliwej jakości widowiska angażującego największe gwiazdy niemające najmniejszej ochoty na to, by podejmować jakiekolwiek ryzyko. W efekcie dostajemy bylejaki produkt, odrobinę przypudrowany draftem, koncertową otoczką i żartami na ławce rezerwowych. 

Na całość duży wpływ ma wartość, jaką osiągnęli koszykarze na przestrzeni ostatnich lat. Pieniądze w koszykówce nigdy wcześniej nie miały tak dużego znaczenia. Gwiazdy NBA to także konkretna marka i jej pozycja w dużej mierze zależy od tego, czy zapewniasz kibicom rozrywkę. Stąd niechęć do podejmowania ryzyka w meczu, który na dobrą sprawę bardziej może zaszkodzić niż pomóc. Możemy być z tego powodu rozczarowani, ale nie możemy się z tym kłócić, bo tak działa biznes. Obecnie gwiazdy koszykówki poza grą w basket, uczą się również jak uszczęśliwiać swój entourage, na czele z agentem, który dostrzeże potencjał i uruchomi rynek. 

Każdy najmniejszy uraz rodzi zagrożenie, dlatego wygodniej jest odpuścić, mając w głowie skalę makro przedsięwzięcia, w jakim bierze się udział. Pieniądze potrafią wszystko naprawić, ale potrafią także wiele zepsuć i ich wpływ na to, czym stał się All-Star Game nie podlega wątpliwości. Koszykarze mają zbyt wiele do stracenia, ale w tym roku ich obojętność sięgnęłą niezdobytego wcześniej szczytu absurdu. Tegoroczna edycja ASG to potwarz dla historii, jaka stoi za tą ideą. Może niektórym wystarczy to, jak sam Mecz Gwiazd był opakowany. Nie czują potrzeby oglądania widowiska na parkiecie. Dla całej reszty bardzo trudno znaleźć argumenty na obronę tego dziadostwa. 

Wspomniałem wcześniej o “zyskach”, które towarzyszą ASG, ale w tym roku NBA dostała pierwszy wyraźny sygnał mówiący, że “dobrze już było”. Według analiz Paulsen Sports Media Watch, wyniki oglądalności ASG nigdy wcześniej nie były takie słabe i zatrzymały się na 4,6 milionach widzów. To o 1,7 miliona widzów mniej niż przed rokiem. Większą popularnością cieszył się Mecz Gwiazd MLB, Pro Bowl NFL i Daytona 500. Ta porażka powinna dać NBA do myślenia. W końcu to reklama i potencjał biznesowy sterują działaniami NBA, a jeśli dane statystyczne wyraźnie pokazują, że konkretne rozwiązania nie przynoszą oczekiwanych rezultatów, naturalnym krokiem powinna być rewolucja bądź ewolucja w myśl hasła “give the people what they want”. 

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułWake-Up: 76ers-best Hardena przerwało serię MIL, Minny jedzie z Cali
Następny artykułWake-Up: Kolejna świetna niedziela z NBA

5 KOMENTARZE

    • Poczekaj, gwiazdy ligi szybko Cię przekonają że chyba jednak nie. Nie ma szans żeby którykolwiek z graczy zarabiających 20+ baniek w tym wystąpił. Zgadają się że nie wystąpią i tyle. A tych młodszych agenci przekonają że nie ma co ryzykować dla kilku minut sławy.
      No chyba że się mylę :)

      0
  1. USA – Reszta świata byłoby fajną odskocznią. Zwlaszcza za jakieś 3 lata gdy do ligi wejdą Wembanyama czy Buzelis. Zresztą nawet dzis piatka Luka, Giannis, Jokic, Embiid i SGA bylaby pod względem talentu co najmniej równa tej z USA. Gorzej z ławka.

    Na dzis próbowałbym krótszych spotkań w mniejszych składach, tak jak wspomniano w tekście. Najgorsze co można zrobić to zostawić tak, jak jest.

    0
  2. tu nie trzeba nic zmieniać na siłę, ba, raczej cofnąć te wszystkie niepotrzebne komplikacje i wrócić do podstaw. Gramy normalny mecz bez udziwnień, przy powołaniu do Allstar masz się starać. Jak nie planujesz, to nara, nie przyjeżdżaj. Znajdziemy innych, choćby gwiazdy 2giego formatu, które normalnie nie mogłyby wystąpić.
    Inna sprawa, że wystarczyłoby, żeby pojawiła się jedna osoba na boisku co się stara. Robi steale, broni i pędzi do ataku. Od razu zaczęłaby się rywalizacja, bo takie kolektywne ego nie może pozwolić aby ktoś się ponad nie wychylił. Inaczej ten Pan, któremu zależy zdobyłby ponad 100 punktów. Trenerzy to też pipy. Posadzić nierobów na ławe.

    0