Długie dwa miesiące poprzednich wakacji spędziliśmy na dyskusjach o transferze Kevina Duranta, zastanawiając się gdzie może trafić i za jaką cenę. Tyle czekaliśmy i nic się nie wydarzyło, a kiedy pół roku później wreszcie do jego wymiany doszło, zostaliśmy wzięci z zaskoczenia. Teraz nie było nawet żadnych plotek, że KD może ponownie poprosić o transfer. Nawet po oddaniu Kyrie’go Irvinga wydawało się, że Kevin zostanie, a temat jego przyszłości wróci w wakacje. Wtedy nagle spadła bomba z informacją o wymianie.
Tym razem wyglądało to zupełnie inaczej niż w wakacje, ponieważ KD poprosił drużynę, żeby załatwili to po cichu. Nie chciał kolejnej publicznej aukcji, podczas której drużyny starające się go zdobyć, przebijałby się ofertami. Bo też nie chodziło mu tylko o to, żeby wyrwać się z Brooklynu. Celem była przeprowadzka konkretnie do Arizony. Jak opisują Ramona Shelburne i Brian Windhorst w swoim artykule, KD poprosił management Nets, żeby wytransferowali go do Phoenix Suns. Równocześnie zaznaczył, że jeśli nie uda się zrobić takiej wymiany, zostanie na Brooklynie i będzie starał się dalej prowadzić zespół.
W ten sposób Suns dostali wyłączność na negocjacje. Tylko że Nets nie zamierzali tak po prostu oddać im swojego gwiazdora. Durant zostawił im furtkę, dzięki czemu nie musieli robić tej wymiany i mogli ustawić bardzo wysoką cenę. Od samego początku przestawali swoje żądania: Mikal Bridges, Cam Johnson i wszystkie pierwszorundowe picki jakie mogą im oddać, oczywiście bez protekcji. Suns próbowali negocjować, ale nie było mowy, żeby Nets zgodzili się na mniejszy pakiet. Wręcz przeciwnie, potem jeszcze dopisali do swojej listy życzeń Jae Crowdera.
Suns nie zgodzili się od razu. Mieli swoje wątpliwości i sprawdzali też inne opcje transferowe, prowadząc zaawansowane rozmowy o trójstronnej wymianie po Johna Collinsa. Ale obojętnie co innego by wymyślili, to nie byłoby to samo co dodanie Duranta… Mat Ishbia dopiero co oficjalnie przejął klub i od razu miał do podjęcia kluczową decyzję. Był gotowy zapłacić większy podatek, żeby wzmocnić swój nowy zespół, a ostatecznie uznał, że jest też gotowy zapłacić cenę za KD. Nie mogli przepuścić takiej okazji.
Poszli all-in. Poświęcili swoją przyszłość i oddali dwóch bardzo dobrych starterów, wierząc, że dzięki Durantowi staną się teraz jednym z najpoważniejszych kontenderów. Szanse na mistrzostwo niewątpliwie mocno wzrosły, choć to oczywiście nie jest taka sama sytuacja jak w przypadku przeprowadzki KD do Bay Area. Nie są pewniakiem, za to ryzyko niepowodzenia jest bardzo realne.
W końcu Durant ma już 34 lata i odkąd wyleczył ścięgno Achillesa, w ostatnich sezonach regularnie opuszcza sporo meczów. Chris Paul jest jeszcze starszy, do tego gra coraz słabiej i niemal zawsze ma jakieś kontuzje w playoffach. A kiedy w zeszłym roku był w nich wyjątkowo zdrowy, po swoich 37. urodzinach nagle spadł z klifu. Nawet dużo młodszy Devin Booker nie jest okazem zdrowia i dopiero co wrócił po miesiącu przerwy. Tymczasem na Brooklynie widzieliśmy jak mistrzowskie marzenia mogą szybko prysnąć, gdy gwiazdorzy nie są w stanie utrzymać się na boisku.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
KD doprowadzil NETS do numeru 2 na Wschodzie mając obok siebie: 1) Irvinga – wyraźnie lepszy od CP3 w punktach, gorszy w asystach i trochę gorszy w obronie – 1,25/1, 2) Claxtona – wyraźnie gorszy od Aytona w ataku, trochę lepszy w obronie – 1/1,50, 3) Simmonsa – trochę lepszy od Bookera w asystach, to samo w obronie i dziura w ataku – 1/2 = 3,25/4,50. Reszta po równo. Czyli jak zdrowie dopisze SUNS powinni skończyć na poziomie 19-5 co da im bilans 50-32 +/- 1 co powinno dać 3 miejsce na Zachodzie. A potem zobaczymy, ale zostało im ( w tym składzie ) max 1,5 sezonu, no chyba ze w lipcu przyjdzie Irving – specjalnie bym się nie zdziwił, no to wtedy maja 2,5 sezonu, czyli szanse na 1 max 2 mistrzostwa.
Gdyby ta gra sprowadzała się do prostego sumowania cyferek to pewnie tak. Szczęśliwie to tak nie działa 😉
Dlatego maja tylko, albo aż szanse. To i tak dużo, 3/4 drużyn jej nie ma