Danilo Gallinari pozostaje poza grą od końca sierpnia, kiedy to w spotkaniu swojej reprezentacji narodowej doznał groźnie wyglądającej kontuzji kolana. Początkowo pojawiały się w jego sprawie nie do końca trafne diagnozy, ale ostatecznie zrealizował się najgorszy scenariusz. U skrzydłowego zdiagnozowano zerwano więzadło ACL i wiadomo było od tego momentu, że czeka go nawet kilkanaście miesięcy przerwy od koszykówki.
Po pięciu miesiącach sam zawodnik zdecydował się na mały update w sprawie swojego stanu zdrowia i o dziwo wygląda on nawet optymistycznie. Do zakończenia rehabilitacji rzecz jasna jeszcze daleka droga, ale weteran ligowych parkietów cały czas ma nadzieję na to, że uda mu się pomóc swojej drużynie jeszcze w tym sezonie.
Moje nastawienie jest takie, że chcę grać i uda mi się to pod koniec tego sezonu. Chcę wystąpić w playoffach. Zobaczymy co z tego wyjdzie, ale takie nastawienie pomaga mi w powrocie i bardzo mnie motywuje.
W ostatnich tygodniach Gallinari zaczął podróżować z Boston Celtics w trasy wyjazdowe, ale pożądany przez niego rozwój wydarzeń wydaje się być raczej mało realny. Zwyczajowo przyjmuje się, że powrót na parkiet po kontuzji ACL’a zajmuje około roku. Pozostaje jedynie pytanie na ile zawodnik będący u schyłku swojej kariery zaryzykuje szybszy powrót do zdrowia. Nie mając przed sobą perspektywy jeszcze 10 lat w lidze może pokusić się choćby o powrót w stylu Danny’ego Greena, który wystąpi dla Memphis Grizzlies po ośmiu miesiącach przerwy spowodwanej tym samym typem kontuzji.