Niedługo minie rok od momentu wymiany Jamesa Hardena za Bena Simmonsa.
Od początku w lepszej sytuacji byli Philadelphia 76ers, ponieważ długo szukali możliwości pozbycia się zawodnika pozostającego poza grą. Brooklyn Nets natomiast zostali wtedy postawieni pod ścianą przez jednego ze swoich gwiazdorów i zmuszeni do transferu. Ale też trudno było od razu ogłosić Sixers zwycięzcami transferu, bo dużo było wątpliwości co do wartości starzejącego się i ciągle niezadowolonego Hardena, który w dodatku czekał na nowy kontrakt. Była także nadzieja, że Simmons ze swoimi defensywnymi umiejętnościami okaże się nawet lepszym uzupełnieniem dla liderów Nets.
Teraz już Daryl Morey może powiedzieć, że wygrał ten deal. Udało mu się w wakacje nie przepłacić Hardena, a on porządnie przepracował offseason i w tym sezonie prezentuje lepszą formę niż poprzednio. Odzyskał skuteczność na dystansie (38% za trzy), jest najlepszym podającym ligi (11.2) i razem z Joelem Embiidem tworzy świetny duet.
Odkąd Harden wrócił w grudniu po wyleczeniu kontuzji, Sixers wygrali już 18 z ostatnich 22 meczów i znajdują się obecnie na drugim miejscu Wschodu. W playoffach pewnie Joel znowu będzie miał jakieś kłopoty zdrowotne, a James przejdzie obok najważniejszych meczów, ale póki co Sixers wyglądają jak realny kontender.
Nets przed kontuzją Kevina Duranta byli najgorętszą drużyną ligi. Także biją się o czołowe pozycje, ale robią to przy niewielkim udziale Bena Simmonsa, który nadal nie wszedł na najwyższy poziom swojej gry i nie przypomina All-Stara, jakim był kiedyś. Miał kilka dobrych momentów, ale głównie funkcjonuje jako role player obok Duanta i Kyrie’go Irvinga. Bardzo drogi zadaniowiec z pensją aż $35mln. Tymczasem pod nieobecność KD znowu wracają dyskusje o jego braku agresywności w atakowaniu kosza i szukania swoich rzutów. W sezonie oddaje średnio tylko 6 rzutów na mecz i jak się da, unika wizyt na linii, gdzie trafia 43.4% wolnych. W Filadelfii na pewno bardzo się cieszą, że już nie muszą przejmować się tymi problemami. Dla Nets i tak lepiej było pozyskać Simmonsa (i Setha Curry’ego) zamiast stracić Hardena za nic w wakacje, ale nie ma wątpliwości, że zostali z gorszym zawodnikiem.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
A ja wiem czy trzeba było aż tyle czekać na ocenę tego trade’u? Nawet jakby Harden był największą past prime primadonną w lidze to i tak byłby więcej wart niż totalny ułom Simmons.
Kimbo Slice, to nawet nie jest on.