Wake-Up: 76ers zakończyli passę Kings, Indiana nie umie bez Haliego

11
fot. NBA League Pass, Korean SPOTV

Już, już, już. Ciekawy sezon. W piątek Denver bez Nikoli Jokicia pobiło swój rekord sezonu w asystach (38), a Warriors bez Stepha, Klaya i Wiggo pobili swój rekord sezonu w trójkach (23). Boże mój, Wiggo – awansowałeś, jesteś dobry, nawet Cię lubimy. Przesuńmy się już jednak do soboty, której po prostu nie da się nie zapomnieć.

Mam tutaj wszystkie notatki, bo łatwo nie było – zasłanianie ręką części ekranu, i czytanie sieci, żeby nie zauważyć słów “Chiefs”, “Jaguars”, “Eagles” i “Giants”. To zdanie dodaję już po napisaniu całego Wake-Upa, więc mogę poinformować, że się udało.

Największą gimnastyczną atrakcją soboty w NBA było bowiem po tej stronie ekranu oglądanie meczów NBA, żeby nie zobaczyć na dole ekranu w pasku informacyjnym Bally Sports wyników dwóch meczów playoffów NFL. Było tak, do czasu aż zbudowaliśmy mur z płyt i książek w okolicy prawego dolnego rogu ekranu. Mur, który przetrwał.

No ale oczywiście nie wszyscy w League Passie to Bally Sports (np. Houston), więc przez ten mur w niektórych streamach nie widać było wyników. Nie było więc tak pięknie i gładko. Na szczęście Jose Alvarado ostatniej nocy nie grał.

Zaczepiliśmy nawet o ten południowokoreański stream, który jest na League Passie. Ten, na którym zastanawiasz się, czy to jednak nie jest Korea Północna. Wpadliśmy tam na mecz nocy – niestety 76ers przyjechali do Beam City bez Hardena i Embiida. Ale próbowaliśmy. Robiliśmy wszystko co w naszej mocy.

Do gier!

(35-12) Boston @ (20-27) Toronto 106:104 Brown 27 – Siakam 29/9/10
(17-29) Orlando @ (20-26) Washington 118:138 Fultz 23/8a – Kuzma 25/10z
(13-34) Charlotte @ (24-23) Atlanta 122:118 Rozier 34 – Trae Young 25/12a
(29-17) Milwaukee @ (29-19) Cleveland 102:114 Holiday 28/10a – Mobley 38/9z
(10-36) Houston @ (24-24) Minnesota 104:113 Sengun 19/16/7 – Edwards 44
(23-25) Indiana @ (23-24) Phoenix 107:112 McConnell 18/10/12 – Okogie 24/10z
(30-16) Philadelphia @ (26-19) Sacramento 129:127 Maxey 32 – Fox 31/9a

1) Ten koreański stream ukradł po dwa punkty obu składów z emocjonującej końcówki, bo Kings po starcie 71-50 – na trzy minuty przed końcem pierwszej połowy – rozprężyli się, a Tyrese Maxey 15 ze swoich 32 punktów rzucił w trzeciej, następnie w kolejnej – ostatniej – na 44 sek. do końca wjechał do obręczy na cztery przewagi i zaraz Domantas Sabonis inside-passem stracił. Sabonis.

Kings odrabiali w czwartej kwarcie już jedenastopunktowe straty i mieli to do tego momentu elegancją swojego ataku i czarami De’Aarona Foxa w middy – 14 punktów w czwartej z 31 w meczu – ale ten trik klubów NBA z posadzeniem topowych graczy wyraźnie w tym sezonie wychodzi. Zapytaj choćby Cleveland o Warriors. Evan Mobley musiał w sobotę na złości oddać aż 27 rzutów.

Kings i Sixers też byli w back-2-backu, dwa rzuty wolne Meltona dały gospodarzom trzy punkty do odrobienia, timeout i cztery sekundy do końca, ale Harrison Barnes spudłował pierwszy z trzech rzutów wolnych po faulu Thybulle’a i Sixers przetrwali 129:127, dzień po rozbiciu Trail Blazers w Portland.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

11 KOMENTARZE

  1. No i pada ten śnieg. Mokry jest, ciężki. Sąsiad nie ma neta. Żona cieszy, on marnie wygląda. Wziął się za sprzątanie strychu. Coś go tam w środku skręca. Wychodzi pod byle pretekstem. Przychodzi ze Starogardzką. To jeszcze ją rozlewają? Ktoś wie, ktoś więcej powiedzieć może? Trzeba pomóc. Włączamy piłkę ręczną. Ale to jest inny sport. Ale on jest kontaktowy. Zero spiny, pyskowania, tarzania się po parkiecie, udawania, że mnie coś boli. Chłopaki przybijają piątki, szacunek i respekt. Dużo popychania i obrony. Sąsiad zapytał na odchodne: A Ty dalej tych czarnych oglądasz?
    Ta…
    Cały ten styczeń w NBA. Pełen zwątpienia.
    Kiedyś to były marki: Starogardzka, Z czerwoną kartką, Lodowa, Arctica, Łańcut, Żytnia…
    Wódka już tak samo nie smakuje.

    0
  2. Pacers bez Halliego ale TJ zagrał świetnie. Suns bez CP3 i bez drugiego rozgrywajacego a grę prowadzili: 1) Lee czyli spadek z Warriors, czyli gracz na minimum, 2) Washington czyli gracz na 2 way i: 3) Saben Lee, czyli gracz na 10 dniowym. A jednak dali rade, i to pomimo tego, ze w pewnym momencie w PHX biegała 5 łącznie za 4,56 mln US Dollars😂

    0
  3. Mobley to jest kocur. Średnie na poziomie 15 punktów, 9 zbiórek, 3 asyst w DRUGIM sezonie w NBA, mając u boku Jaretta Allena i dwóch allstarów. Dodajmy do tego jeszcze fakt, że już jest elitarnym obrońcą i mamy obraz jednego z najciekawszych graczy młodego pokolenia, tymczasem wszyscy się dalej zastanawiają czy Simmons nauczy się wreszcie rzucać lub czy Jalen Green zrobi kolejny fajny wsad.

    0