Memphis Grizzlies nie poprawili klubowego rekordu najdłuższej serii zwycięstw. Bardzo niewiele dzieliło ich od 12 wygranej z rzędu, ale niespodziewanie, po szalonym finiszu, pozwolili sobie odebrać ten mecz. Los Angeles Lakers poprzednio przegrywali w crunch time, a teraz ukradli wygraną w ostatnich sekundach.
Crunch time był też obowiązkowo w Salt Lake City, gdzie tym razem przyjechał Kyrie Irving. Rzucił 48 punktów prowadząc Brooklyn Nets do pierwszej wygranej od czasu kontuzji Kevina Duranta.
New Orleans @ Orlando 110:123 (C.McCollum 23 – F.Wagner 30/9a)
New York @ Atlanta 124:139 (J.Randle 32/9 – D.Murray 29/12a)
Golden State @ Cleveland 120:114 (J.Poole 32 – D.Garland 31/10a)
Miami @ Dallas 90:115 (V.Oladipo 20 – L.Doncić 34/12)
LA Clippers @ San Antonio 131:126 (K.Leonard 36 – K.Johnson 23)
Indiana @ Denver 111:134 (B.Mathurin 19 – A.Gordon 28)
Brooklyn @ Utah 117:106 (K.Irving 48/11/6 – J.Clarkson 29)
Oklahoma City @ Sacramento 113:118 (S.Gilgeous-Alexander 37 – K.Murray 29)
Memphis @ LA Lakers 121:122 (J.Morant 22/8a – R.Westbrook 29)
1) Los Angeles Lakers mieli punkt straty, na zegarze pozostawało 13 sekund, więc teoretycznie powinni szybko przerwać akcję rywali, ale zamiast od razu faulować, agresywnie bronili i zabrali im piłkę. Dennis Schroder wyrwał ją Desmondowi Bane’owi, popędził do ataku i trafił layupa z faulem, dając Los Angeles Lakers pierwsze prowadzenie w drugiej połowie.
Memphis Grizzlies mogli jeszcze się uratować. Ja Morant co prawda spudłował drugiego z rzędu floatera, ale w walce o zbiórkę został sfaulowany Brandon Clarke. Jego pierwszy rzut był 11 z rzędu celnym wolnym w wykonaniu gości. Niestety przy drugiej próbie nie wytrzymał ciśnienia, nie doprowadził do dogrywki i Grizzlies przegrali.
Lakers wygrali, mimo że LeBron James nie miał tym razem kolejnego wielkiego występu. Zanotował najmniej od miesiąca 23 punkty. Ale 29 zdobył Russell Westbrook. Obaj mieli też w ostatniej minucie kluczowe punkty po ofensywnych zbiórkach.
Schroder zaliczył 19 punktów, 8 zbiórek, 8 asyst i 3 przechwyty.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
No i niestety stało się to czego się obawiałem – wypadł Mitchell Robinson i obrona Knicks też zniknęła. Już Atlanta wklepała 140 pkt.
Nie ma kto totalnie btonić pomalowanego. Sims musi się jeszcze bardzo wiele uczyć, a Hartenstein jest niestety kołkiem w obronie.
Szkoda też patrzeć jak marnuje się Obi, z którego Tomcio chce zrobić spot-up shootera i wygląda na strasznie zagubionego. Lepiej dla niego gdyby zmienił otoczenie.
#FreeObi
Do tego zmęczeni zawodnicy tyrani przez Thibsa (tak, nowe, nie znałem :)) i kalendarz, który w najbliższym czasie wygląda tak:
@Toronto, Cleveland, @Celtics, @Nets, Lakers, Heat, Clippers , 76ers
Zanosi się na konkretny zjazd, ale mam nadzieję się mylić.
Za to Dallas wreszcie dobre spotkanie od dłuższego czasu. Defense wrócił, Miami zatrzymane na 90 pkt. Skład wreszcie coraz bardziej zdrowy, więc ten bilans myślę, że będzie się poprawiał.
DFS’a i Josh Greena bardzo brakowało i dobrze, że wrócili.
Ależ ten Jeremy wysoko skacze, któryś raz widzę, że ma głowę prawie na wysokości obręczy przy putbacku.
Marcin w jego wieku, nawet był starszy, tracął maskotkę.
Inna kultura.