Flesz: Guardzi ze Wschodu do All-Star, czyli Wally zrobił nam gracza

2
fot. NBA League Pass

Rzucić 1 punkt, a w kolejnym meczu temu samemu rywalowi – i tym rywalem jest obrona HEAT – 43 punkty może być zdecydowanie większym osiągnięciem niż zniszczenie atmosfery świątecznej przy stole Szczerbiaków.

Swoją drogą, gdzie cała ta sytuacja znajduje się w Top-3 tematów do rozmawiania-o-Indianie w dziesięciu, nie!, w dwudziestu ostatnich latach?! Nie jesteśmy gotowi. Na pewno jesteśmy godni, ale gotowi nie jesteśmy!

Ale wskazanie w środę, w pierwszym wysłanym kuponie, tego drugiego z dwóch startujących guardów Wschodu kojarzyło się wciąż z przekonywaniem, że od dwóch lat Nikola Jokić faktycznie jest najbardziej wartościowym graczem w NBA.

Trzeba naprawdę wziąć mocny rozbieg, żeby uwierzyć, że już jesteśmy w tym miejscu – że obaj wybrani starterzy to faktycznie gracze tego formatu, bo w to, że czterech, jak nie pięciu, najlepszych guardów Zachodu wzięło by jedno z tych dwóch miejsc Wschodu, jak nie oba, w to wierzyć nie trzeba. Okoliczny krajobraz, kiedy śle się kupon, dodatkowo przedstawia nam też czterech najlepszych graczy Wschodu – Giannisa, Tatuma, Embiida i Duranta – oczywiście jako graczy “frontcourtu”. Powodzenia więc w wybieraniu między Embiidem i Durantem. Wszyscy czterej powinni być starterami i Donovan Mitchell.

PEWNIACY
Donovan Mitchell (Cleveland) 50/42/88, 29-4-5

OŁÓWKIEM
Jaylen Brown (Boston) 49/33/81, 27-8-4, 21-10
Tyrese Haliburton (Indiana) 48/41/88, 21-4-11, 16-15

Od czasu wysłania do NBA przeze mnie tego pierwszego ballotu (Mitchell-Haliburton) Tyrese poszedł w środę w 6 na 13 za trzy, rzucił 33 punkty i miał 8 asyst i Pacers prowadzili z Celtics w Bostonie już 59-30, żeby wygrać w dodatku jeszcze na końcu. Następnie w piątek Hali trafił 10 z 16 trójek tym swoim dziewczęcym rzutem (Chat GPT nie dałby się skasować w tak prozaiczny sposób!) i zrewanżował się Miami za mecz z dwóch poniedziałków temu 43 punktami, 7 asystami i gamewinnerem po tym jak Tyler Herro uciekł sprzed niego. Jednego guarda ołówkiem można więc wpisać. Oczywiście, jak przy guardach Zachodu, można podrzucić Haliego o szczebel do grona “pewniaków”, ale tu naprawdę trzeba przytomnie pamiętać, że nawet w tak udanym grudniu Hali miał zaledwie tylko jeden mecz, w którym trafił więcej niż 5 rzutów za dwa – w kategoriach strzeleckiego skillu wewnątrz, w obrębie uzyskiwania separacji ruchem i kozłem, nie jest to jeszcze liga Zachodu. Wally Szczerbiak powiedziałby, że nie jest to nawet poziom obecnego Derricka Rose’a.

Jeszcze do Haliego wrócimy. Drugim wyborem jest Jaylen Brown – umieszczany w ballocie jako “guard”, którym raczej nie jest. I pierwszą opcją w swoim teamie nie jest też. Jaylen znowu zwolnił w grudniu i trafia 31% trójek – dwa sezony temu miał podobny gorący-chłodny start – ale jest w trakcie swojego najlepszego sezonu w karierze, choć – wiadomo, to Jaylen – nie ma w jego grze naprawdę ani jednej rzeczy na poziomie elitarnym za wyjątkiem tasmańskiej intensywności z którą gra. Choć to też skill w obronie – w ataku czasem kłopot. Jeśli oglądasz RJ’a Barretta – gorszą wersję Jaylena, która nie zawsze gra z “bad MF” energią – wiesz, jak kluczowe są jej wysokie poziomy po obu stronach dla całego składu obok. Jest nawet poniekąd o tym znakomity cytat Marcusa Smarta z początku tego sezonu, który czekał na tę okazję:

“Jaylen tłumaczył się mówiąc: ‘Gdy wszyscy mówią mi, żebym zwolnił, wtedy rywale to słyszą. Więc wtedy gram jeszcze szybciej.’ A my do niego: Nie, to nie ma żadnego sensu!

Teraz gra z większym wyczuciem, z większą gracją, lepiej rozumie, kiedy bardziej przydaje się być cierpliwym i pozwolić grze przyjść do siebie, niż wskakiwać na mecz od razu”

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

2 KOMENTARZE