Wake-Up: 58 Bookera na Pelicans jak dzień dobry. Takeover Kawhi’a

16
fot. NBA League Pass

Na Szóstym Graczu w Wake-Upach te mecze są jak nasze dzieci. Kochamy wszystkie, nawet te głupiutkie, zwłaszcza te głupiutkie, bo potrzebują one więcej naszej uwagi i troski, więcej uczucia. Niektórych z nich po prostu nie można samych zostawić, więc po to tu jesteśmy. Sam nie mam dzieci, więc nie wiem o czym mówię jak zwykle.

Poza jednym, wiadomym meczem sobota nie była czymś, o czym żarliwie za trzydzieści lat dyskutowali będziemy na czwartym zlocie Szóstego Gracza. Kluby NBA mają tę dziwną manierę, że nagle na kilka godzin przed meczem potrafią po prostu posadzić najlepszych graczy i dać im wolne, żeby zepsuć ci kupon.

Okazuje się jednak potem, i to dosyć często ostatnio, że gra kartą na zdekoncentrowanie przeciwnika na rozgrzewce byłaby w stanie pokonać nawet 96′ Bulls, więc kluby tej taktyki próbują, a my wygrywamy pieniądze tak czy siak. Ostatniej nocy: Oklahoma wygrała tak z Memphis bez Shaia, a Milwaukee bez Giannisa. Niemal udało się to też Dallas bez białej, tylko ciut lepszej wersji Luciousa Harrisa.

Znajdujemy się dziś na skrzyżowaniu świetlnych historii. Nie wszyscy pewnie śledzą NFL – i nie powinni, zwłaszcza obecnego sezonu i zwłaszcza NFL w sobotę – ale w sobotę wieczorem naszego pięknego czasu Minnesota Vikings historycznie wrócili z 0-33 na Indianapolis Colts. Musieli widzieć to Phoenix Suns, bo sami wrócili z 24 punktów straty w drugiej połowie przeciwko tym całym niby Pelicans.

Devin Booker zagrał tydzień temu tylko w pierwszym – i kontuzjował się – z dwóch meczów tej raczkującej rywalizacji, więc w drodze do swoich 58 punktów musiał być zdziwiony tym, o co w ogóle chodzi. Wrócił Booker do tych meczów więc jak policja, jak Chorwaci z Brazylią, koniec zabawy – jak Chorwaci z Maroko. Pelicans i Memphis przegrali ostatniej nocy, więc dziś już nikt nie jest na 1 miejscu w Konferencji Zachodniej.

Dziś jednak przede wszystkim przekonamy się czy Szymon Marciniak przepchnie Leo Messiego do piłkarskiego nieba obok Boskiego Diego i Pele, albo czy ten jebany turtles z Francji, zwany “Prezesem”, jest właśnie w trakcie zdobywania czterech mistrzostw świata z rzędu, bo szósty skład Francji zrobiłby pewnie ćwierćfinał.

W każdym razie, do gier!

(11-19) Washington @ (18-14) LA Clippers 93:102 Porzingis 19 – Leonard 31
(16-15) Miami @ (9-20) San Antonio 111:101 Adebayo 22 – Keldon Johnson 22
(15-15) Dallas @ (20-11) Cleveland 99:100 OT K.Walker 32 – Garland 18/12a
(17-13) Portland @ (9-20) Houston 107:95 Lillard 25/10a – nikt
(17-15) Utah @ (21-8) Milwaukee 97:123 Markkanen 18 – Portis 22/14z
(19-10) Memphis @ (12-18) Oklahoma City 109:115 Brooks 32 – Dort 24
(18-11) New Orleans @ (18-12) Phoenix 114:118 Williamson 30 – Booker 58

1) Devin Booker wrócił w sobotę do tych meczów z Nowym Orleanem – to był jego pierwszy od dawna w zdrowiu, bo w playoffowej serii grał przecież z kontuzją podwozia. Devin Booker wrócił więc jak policja – jakieś zamieszeczki? I rzucił 58 punktów, ziewając na samym końcu. W pewnym momencie rzucił 25 kolejnych na przełomie trzeciej i czwartej kwarty.

Ale siara – zdjęcia z Chrisem Paulem.

Chris Paul wrócił bowiem z Wake Forest, gdzie zdobył sobie magistra z masowej komunikacji i menedżmentu w sporcie, oczywiście, choć nasze źródła mówią, że zdobył go z trudem. Ale Suns bez Aytona, bez Cama Johnsona, bez Payne’a – czyli bez trzech ze swoich sześciu najlepszych graczy – po dobrym 18-11 starcie, przegrywali 59-83 w połowie trzeciej kwarty i znów byli w kolejnym procesie samodeptania swojej dumy i wszystkiego aż do czasu, gdy okazało się, że Book to wszystko ma jak Modrić.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

16 KOMENTARZE