Memphis Grizzlies zmiażdżyli drugą najlepszą drużynę NBA, przedłużyli swoją serię zwycięstw do siedmiu meczów i przesunęli się na pozycję lidera Zachodu (19-9).
Wyprzedzili New Orleans Pelicans, którzy ponownie przegrali w Salt Lake City.
Miami @ Houston 111:108 (T.Herro 41 – J.Green 22)
Milwaukee @ Memphis 101:142 (B.Portis 19 – J.Morant 25/10/10)
New Orleans @ Utah 129:132 OT (Z.Williamson 31/8/8 – J.Clarkson 39/8)
Phoenix @ LA Clippers 111:95 (M.Bridges 27 – T.Mann 22)
1) Memphis Grizzlies od samego początku zdominowali pojedynek z Milwaukee Bucks, w połowie drugiej kwarty mieli dwa razy więcej punktów (54-27), a potem tylko powiększali przewagę, która na starcie czwartej urosła do aż +50, co jest największą różnicą tego sezonu.
To był fantastyczny występ całej drużyny gospodarzy. Ich obrona świetnie zablokowała dostęp do kosza, Bucks nie potrafili przebić się w pomalowane, dlatego rzucali zza łuku, ale mocno pudłowali (26%). Natomiast w ataku Grizzlies mieli mnóstwo różnych opcji i ostatecznie aż pięciu rezerwowych zanotowało dwucyfrowy dorobek punktów. W sumie zdobyli też 86 punktów w paint. Oczywiście na czele stał rewelacyjny Ja Morant, który przez trzy kwarty zaliczył triple-double: 25 punktów, 10 zbiórek i 10 asyst przy tylko jednej stracie.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Utah nigdzie się nie wybiera. Ktoś z dwójki Sota GSW może nie zaznać play in.
Mam taką uwagę/ myśl. Czy gdy trafiają się mecze na szczycie tabeli np. dziś MIL/MEM, to moglibyście pisać o nich więcej? Często potencjalne finały nba czy konferencji są w wake-upie w 1-2 zdaniach, a mecze drużyn z końca tabeli są szeroko opisane. Dziś Bucks nie grali, ale to taka ogólna sugestia pod kątem siły drużyn i ich udziału w PO.
Oby Steph nie opuścił więcej niż miesiąc (ok. 15 spotkań), bo Warriors bez niego to team na tankowanie.
SUNS wygrali, ale problemy pozostały: 1) Shamet 1/7 z gry i 0/3 za 3 – problem całosezonowe, może i lepiej broni, ale w ataku katastrofa, 2) Booker 6/22 z gry i 1/9 za 3 – utknął w dołku na amen – nic tylko czekać kiedy ta bieda się skończy…
Pamiętam ten rekord 10 trójek w meczu. W sezonie 1992/93 ustanowił go Brian Shaw, obecny asystent trenera w LA Clippers.
To ciekawa historia. Shaw był wcześniej znany z sądowej batalii z klubem Boston Celtics, z którym miał podpisany kontrakt, ale chciał grać w lidze włoskiej. Nie był wybitnym strzelcem, przez pierwszych 5 sezonów w NBA trafił w sumie 13 trójek. W sezonie 92/93 rzucał już więcej, nawet raz udało mu się trafić 3 razy za 3 w meczu.
Aż nagle przyszedł 8 kwietnia 1993 r. i spotkanie z Kozłami w Milwaukee. Brian Shaw poczuł, że to jego dzień i zaczął rzucać zza łuku. Sześć trójek trafił w pierwszej kwarcie. Potem jeszcze 4 i ustanowił nowy rekord NBA. Moim zdaniem to jeden z najdziwniejszych rekordów w historii.