Flesz: Czas się nie ogląda za siebie

9
fot. youtube

“EPIC”,

“BOOMED”.

W swoim debiutanckim sezonie, w 2018 roku, na sześć minut przed końcem meczu nr 7 finału Konferencji Wschodniej 20-letni Jayson Tatum minął Tristana Thompsona, zawisł przy obręczy i zniszczył nad nią LeBrona Jamesa. Król spadł i przez ułamek sekundy jakby nie wiedział co się stało. Do tamtego czasu niemal nie widzieliśmy go w takich obrazkach.

W kolejnej akcji Bostonu, po rozrzucie piłki, Tatum niekryty otrzymał podanie na prawym skrzydle od Marcusa Smarta, zmylił fejkiem dobiegającego Derona Williamsa (czasy) i side-stepem w lewo trafił trójkę, która gospodarzom, grającym bez dwóch swoich max-graczy Haywarda i Kyrie’ego, dała wtedy nieprawdopodobne, jednopunktowe prowadzenie.

Ten moment, ten nagle wyświetlony portal do przyszłości, zawisł w bostońskiej TD Garden i w wyobraźni fanów Celtics tylko przez kilka krótkich sekund. Bo zaraz Tatuś poprowadził Cleveland, na minutę przed końcem akcentując już pewne zwycięstwo tym dziś-zionim, a kiedyś LeBrona typowym dwutaktem, gdy ktoś wiesza mu się na plecach, a on kończy z faulem. Mimo tego, jak zakończył się sam mecz i cała seria, tamten wsad Tatuma nad Jamesem został jej najbardziej zapamiętanym momentem.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

9 KOMENTARZE