Golden State Warriors na początku tego sezonu nie grają mistrzowskiej koszykówki, ale w weekendowym spotkaniu finalistów udowodnili, że cały czas drzemie w nich mistrzowska siła. Kiedy trzeba, potrafią wejść na wyższy poziom i są nawet w stanie przypomnieć o obronie, która zapewniła im tytuł, a obecnie tak zawodzi. To był jeden z ich najlepszych defensywnych występów i podobnie jak w czerwcu, znowu skutecznie ograniczyli Boston Celtics. A tym razem byli to rozpędzeni Celtics z najlepszym atakiem ligi.
Warriors jeszcze nie przegrali meczu (8-0), w którym zatrzymali rywali na zdobyczy nie większej niż 110 punktów, ale od razu trzeba zwrócić uwagę, że ani razu nie udało im się tego zrobić grając poza własną halą. Teraz zaliczyli bardzo ważne zwycięstwo, ale równocześni było to tylko kolejne zwycięstwo w Chase Center, a tutaj przecież spisują się zdecydowanie lepiej. Tutaj ich obrona działa, nie to co na wyjazdach.
Na własnym parkiecie ograniczają rywali do 106.1 punktu na sto posiadań, co jest trzecim wynikiem ligi.
Na wyjazdach pozwalają na aż 119.2 i tylko tankujący San Antonio Spurs tracą więcej.
To cały czas dwa różne zespoły w zależności od lokalizacji: 12-2 w Chase Center, 2-11 poza San Francisco.
Dlatego pozostaje pytanie, czy wygrana z Celtics okaże się punktem zwrotnym i zaczną lepiej grać niezależnie do miejsca, czy to zadziałała magia własnej hali i problemy na wyjazdach pozostaną. Zaraz się o tym przekonamy. Przed Warriors teraz dużo trudniejszy sprawdzian niż spotkanie finalistów na swoim terenie, bo rozpoczynają właśnie 6-meczową wycieczkę na wschód. I zaczynają ją od wizyty u drugiej najlepszej drużyny NBA.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.