Nikt nie miał gorszego ostatniego miesiąca wakacji, tuż przed otwarciem obozów treningowych, niż Boston Celtics i dużo było obaw, jak to wszystko odbije się na drużynie… Minął nieco ponad miesiąc sezonu i łatwo zapomnieć o tamtym zamieszaniu. Jak gdyby nic się nie wydarzyło. Po prostu finaliści wrócili do gry, zmotywowani, żeby tym razem sięgnąć po mistrzostwo.
Łatwo zapomnieć, że prowadzi ich debiutujący trener, a nie ten, który doprowadził ich do wielkiego finału. Albo, że to Danilo Gallinari miał być strzelcem z ławki. Natomiast nieobecność Roberta Williamsa widać tylko w obronie, nie po wynikach, bo Celtics dysponują najlepszą ofensywą ligi i mają najlepszy bilans w całej NBA.
Mają również najdłuższą obecnie serię dziewięciu zwycięstw. Nie zatrzymała ich nawet kontuzja Marcusa Smarta (dzisiaj powinien wrócić) czy spadek skuteczności Jaysona Tatuma. W ostatnich dwóch meczach lider Celtics zdobywał tylko po 19 punktów, ale mając kłopot z celnością (32% z gry), zastąpił Smarta w roli playmakera i łącznie zanotował 18 asyst. W Nowym Orleanie rozstrzelał się Derrick White (6/8 za trzy), podczas gdy w Atlancie wsparcie zapewnili rezerwowi (Sam Hauser, Lukę Kornet i Payton Prtichard złożyli się na 44pkt).
Tatum jest jednym z wczesnych kandydatów do MVP, bardzo dobrze spisuje się też Jaylen Brown, ale zwycięstwa zawdzięczają zespołowej ofensywie. W każdym meczu liderzy dostają dużą pomoc od kolegów i aż pięciu z nich notuje dwucyfrową średnią punktów. To też przede wszystkim dzięki gorącym na dystansie zadaniowcom, Celtics trafiają najwięcej trójek w lidze (16.2 przy 39.1%).
Grant Williams (48.2%), Sam Hauser (47.9%), Al Horford (47.5%) i Derrick White (45.2%) znajdują się w 10 najskuteczniejszych zawodników zza łuku (przy minimum 50 oddanych rzutach). Ciekawe jak długo utrzymają ten ogień.
Dzisiaj przyjeżdżają do Chicago, gdzie miesiąc temu zanotowali swoją najdotkliwszą porażkę, jedyną w regulaminowym czasie gry.
(13-3) Boston @ (6-10) Chicago 2:00
Chicago Bulls przegrali cztery mecze z rzędu. Ostatnio ponownie w crunch time (to już 0-7 w meczach rozstrzyganych w ostatnich minutach) i to przeciwko słabym Orlando Magic. Historią był game-winner Jalena Suggsa, ale w Chicago głównym tematem stała się nieobecność na parkiecie Zacha LaVine’a. Ostatnie minuty oglądał z ławki.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Czekam na statement znyka” its over” dla Giannisavi Bucks
LaVine uważa, że jako jeden z liderów powinien grać w końcówce no matter what. Ja z kolei myślę sobie, że jako jeden z liderów: po pierwsze powinien wziąć odpowiedzialność za wynik, po drugie – powstrzymać się od komentarza, w którym za jednym zamachem podważył publicznie decyzję trenera i jakość swojego kolegi z drużyny. Taki lider to skarb.
Skarb w srebrnym jeziorze.
Lilard to naprawdę musiał chyba podpisać jakiś cyrograf. Chłop bez żadnych osiągnięć trafia do Top75 Ligii, podpisuje przedłużenie za pierdyliard dolarów i drugi sezon z rzędu praktycznie nie gra ze względu na kontuzje :)
6x All Star / 6x All-NBA / 2012-13 All-Rookie / 2012-13 ROY, NBA 2019 Playoffs Lost NBA Western Conference Finals (0-4), a poza tym ogarnia salary (jaja se robie)
może kilka lat temu to był taki czas nadziei i wyróżniającym się graczom dawano dyplomy, za uczestnictwo (Szósty Gracz Top100: #7 Anthony Davis)