W minionym tygodniu Stephen Curry dwa razy przejmował mecz, noc i wygrywał dla Golden State Warriors, dzięki czemu obrońcy tytułu mogli nieco odetchnąć po katastrofalnej trasie wyjazdowej. Swoją fantastyczną grą uratował ich przed wpadnięciem w poważniejszy kryzys, ale wczoraj nie miał już takiego ognia i nie był jednym z tych, którzy jako pierwsi w sezonie przebijali granicę 50 punktów. Nie był tak clutch jak w poprzednich meczach i Warriors przegrali. Znowu na wyjeździe.
To już siedem porażek z rzędu poza San Francisco i Warriors są w tym momencie trzecią najgorszą drużyną Zachodu. Oczywiście to dopiero początek sezonu, a mówimy o mistrzach, więc nikt jeszcze nie będzie panikował, ale też nie da się ukryć, że te ciągnące się kłopoty są coraz bardziej niepokojące.
Cały czas nie potrafią odnaleźć swojej defensywy, będąc jedną z najgorszej broniących drużyn ligi i ciągle też brakuje im wsparcia z ławki. Przed sezonem bardzo liczyli na swoją młodzież, jednak James Wiseman od trzech meczów jest poza rotacją, Moses Moody dwa z rzędu przesiedział na ławce, a grający Jonathan Kuminga w ostatnich trzech był łącznie -22 w 27 minut. Steve Kerr rezygnuje z nich szukając upgrade’u i kombinuje z różnymi rozwiązaniami, ale nawet to nie pomaga w znalezieniu dobrych ustawień. Brakuje mu na ławce kogoś takiego jak Otto Porter czy chociażby Nemanja Bjelica. Sprawdzonych weteranów, którzy wiedzą co robić.
To co działa, to tylko ta żelazna pierwsza piątka, która pozostaje zdecydowanie najlepszym lineupem w całej NBA z dominującym NetRtg 24. Niestety dla Warriors, nie mogą grać starterami przez 48 minut.
Dzisiaj wracają do swojej hali, ale nie będą mieć pierwszej piątki w komplecie, ponieważ Klay Thompson będzie odpoczywał w back-to-back. Niewykluczone, że zdecydują się też oszczędzać Draymonda Greena, bo już wcześniej sugerował to Kerr.
Nie wiadomo więc, czy Jeremy Sochan będzie miał okazję zmierzyć się z jednym ze swoich idoli. Nie ukrywa, że Green to jeden z zawodników, których najbardziej podziwia i stara się naśladować. Bardzo lubi jego ogień, boiskową inteligencję i grę dla drużyny. I oczywiście jego obronę, która też u Polaka staje się elementem rozpoznawczym.
(6-7) San Antonio @ 3w4b2b (5-8) Golden State 4:00
Gregg Popovich bardzo chwali wszechstronność Jeremiego w defensywie, umiejętność bronienia wszystkich pozycji, dobre poruszanie się na nogach i czytanie gry. I to właśnie o tym mówił, a wcale nie o kolorowych włosach, nazywając go Dennisem Rodmanem Lite. Na razie z naciskiem na „lite”, bo jeszcze wiele musi się nauczyć, ale już widać jego potencjał. Na razie jeszcze nie jest stoperem, który indywidualnie jest w stanie zatrzymać najgroźniejszych rywali, ale w obronie zespołowej już robi różnicę. Spośród starterów drużyny ma najlepszy wskaźnik defensywny (110.1, bez niego 116.4) i jest też jednym zawodnikiem stałej rotacji, który jest obecnie na plusie.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.