Flesz: Paolo Banchero wreszcie wygrał mecz w NBA …jako jedynka

1
fot. NBA League Pass

Southeast, Baby!

Wystarczy, że będę tylko tu siedział, to na pewno coś się wydarzy!

Cleveland bez Dariusa Garlanda robi to już od 10 dni – i ostatniej nocy zrobiło to po dogrywce w Bostonie – ale widzieliśmy w 2019 roku w Utah drużyny bez Rubio i Neto, za to z Donovanem Mitchellem na jedynce (i z nieodzowną pomocą Joe Inglesa), które potrafiły wygrywać osiem meczów z rzędu. Co Orlando w piątek zrobiło, żeby wygrać swój pierwszy mecz sezonu jest – poza kwietniowymi meczami – raczej niesłychane.

Kontuzja Cole’a Anthony, w i tak już kontuzjowanych na obwodzie Magic, sprawiła, że drugoroczny trener Jamahl Mosley wstawił w jego miejsce do pierwszej piątki o pięć drabin wyższego Bol Bola – 27 cm różnicy to może być jakiś rekord – i w piątek Charlotte Hornets zostali zniszczeni – i mam na myśli – kompletnie zniszczeni w Amway Center w Orlando, Floryda. Było już 51-30 do przerwy w meczu, w którym Magic prowadzili już różnicą 32 punktów i wygrali 113-93. Nasz rzucający obrońca Kristaps Porzingis musi być zazdrosny o naszą nową dwójeczkę, mierzącego 218 cm Bola Bola, jednego z wczesnych liderów do Most Improved Player. Ale cofnijmy się o kilka tygodni.

Kontuzje to temat wiodący w 1-5 Orlando Magic. A jeszcze latem wydawało się, że rywalizacje o miejsce w rotacji na każdej pozycji będą tak zacięte, jak są pod koszem, gdzie póki co Bol zjada nagle minuty Mo Bambie.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułWake-Up: Spurs zwolnili Primo. Mitchell i LeVert rzucili po 41 punktów w Bostonie. Pierwsza wygrana Magic
Następny artykułKajzerek: Niegasnący entuzjazm Blake’a Griffina

1 KOMENTARZ