New York Knicks i Utah Jazz wznowili w ostatnim tygodniu rozmowy na temat wymiany Donovana Mitchella, ale jak na razie najwidoczniej nie posunęły się one naprzód. Wciąż mamy mało doniesień w tej sprawie, a najnowszymi są te przekazane przez Marca Bermana z The New York Post, które dotyczą obaw nowojorskich Knicks.
Rozmowy pomiędzy obiema stronami zaczęły się jeszcze w lipcu, aby po kilku tygodniach na dobre znaleźć się w impasie. Po wyciągnięciu negocjacji z zamrażarki Knicks mają nadzieję na to, że żądania Jazz obniżą się w stosunku do tych oryginalnych sprzed miesiąca. Wtedy organizacja z Salt Lake City żądała aż siedmiu pierwszorundowych picków wraz z młodymi zawodnikami na rozsądnych kontraktach.
Knicks jako jedni z nielicznych w lidze mogą dyskutować z Jazz o takich ilościach draftowych wyborów, ale według ligowych źródeł Bermana nie chcą rzucać wszystkiego na stół. Ich obawy wydają się być uzasadnione i dotyczą dalszych możliwości rozwoju drużyny. W Nowym Jorku panuje przekonanie, że dodanie Mitchella do składu zapewniłoby im około 10 zwycięstw więcej w porównaniu do poprzedniego sezonu, ale jednocześnie pojawiają się pytania – co dalej?
Podciągnięcie się z 47 do 57 zwycięstw jest o wiele trudniejsze niż z 37 do 47 wygranych meczów.
Mają szansę zrobić najlepszy transfer od czasu wymiany po Latrella Sprewella, oby tego nie spieprzyli.
In Dolan we Trust
To brzmi jak głos rozsądku z NYK, łamiąca wiadomość!