Już dzisiaj swoją premierę ma książka „Cena naszych marzeń. Sportowe biografie bez cenzury”, która jest zbiorem najlepszych reportaży autorstwa świetnego dziennikarza ESPN Wrighta Thompsona.
Na okładce możemy przeczytać, że jest to „szczery do bólu reportaż o legendach sportu” i nie jest to tylko ładne hasło reklamowe. Takie właśnie są te teksty Thompsona. Mogę również potwierdzić, że dowiemy się z nich „jaką cenę płaci się za bycie wielkim” i poznamy „prawdę o bezwzględnym świecie sportu.”
Ale już nieco naciągane jest stwierdzenie, że Muhammad Ali jest jednym ze sportowców, których losy przybliża nam autor. Choć to właśnie Ali znajduje się na froncie okładki, to nie o nim opowiada historia, tylko o jego rywalu. Z drugiej strony, nie dziwię się, że to Ali znalazł się na okładce, bo rozdział „Walka z cieniem” to prawdopodobnie najlepszy reportaż w całej książce. To fascynujące poszukiwanie człowieka, który był jednym z 50 rywali Alego, a ślad po nim zaginął. Thompson próbuje dotrzeć do niego, dowiedzieć się kim był i jak potoczyły się jego losy, choć nie wiadomo czy on w ogóle jeszcze żyje. Nie jest to opowieść o wybitnym bokserze, tylko o jakimś anonimowym człowieku, ale Thompson niesamowicie wciąga nas w tę podróż. Przenosisz się do podupadłej dzielnicy Miami, czujesz jej klimat i nagle orientujesz się, że też chcesz wiedzieć kim był Słodki Jimmy.
Fragment “Walki z cieniem”:
Poszukiwania rozpoczęły się sześć lat temu od pewnej rozmowy telefonicznej.
Moim rozmówcą jest Stephen Singer, sprzedawca samochodów z New Hampshire, który w wolnych chwilach oddaje się pasji kolekcjonerskiej. Zbiera głównie przedmioty związane z Muhammadem Alim. To dla niego istny fetysz. Wysoko ceni, na przykład, lekkie pudełko przymocowane do ściany w jego biurze. Po naciśnięciu włącznika w środku widać podświetlone zdjęcie rentgenowskie, a na nim cienkie jak włos pęknięcie w żuchwie Alego.
Singer rozpoczyna historię boksera, który zniknął, od opisania swojej najnowszej misji: polega na zebraniu podpisów pięćdziesięciu ludzi, którzy mieli okazję walczyć z Alim. Zdobycie pierwszych trzydziestu pięciu to była betka, bo Stephen zatrudnił do pomocy zawodowego łowcę autografów. Potem jednak nawet ów zawodowiec nie był już w stanie nic zdziałać. Singer postanowił szukać dalej na własną rękę.
W ten sposób uzyskał wgląd do świata, w którym otarcie się o sławę nie gwarantuje nieśmiertelności. Namierzał ich jednego po drugim. Czasem zajmowało mu to miesiące. Zaglądał do cuchnących stęchlizną szatni w klubach bokserskich i kartkował przykurzone tomy archiwów państwowych. Znalazł człowieka, który porzucił walkę na ringu na rzecz pracy w europejskim wesołym miasteczku. Natknął się na poświadczony notarialnie list byłego boksera, który został zabójcą dla mafii. Z kolei w małym argentyńskim miasteczku pewien rabin korzystał z paszportu pięściarza, którzy nie żyje od 1964 roku. To on był czterdziesty dziewiąty na liście Singera.
Pozostał już tylko jeden bokser: Jim Robinson, który siódmego lutego 1961 roku stoczył z Muhammadem Alim pojedynek w Miami Beach.
Singer próbował wszystkiego. Nawiązał kontakt z historykami boksu, a nawet z byłym trenerem Alego, Angelem Dundeem. Udało mu się znaleźć w Filadelfii boksera, który nazywa się Jim Robinson… tyle że on nigdy nie walczył z Alim. Pomocą służyli Singerowi i prywatni detektywi, i emerytowani agenci FBI. Robinson okazał się zjawą. Nikt nie znał jego daty urodzenia ani pełnego imienia i nazwiska. Nie miał rodziny, nie utrzymywał relacji z ludźmi, nie istniały dokumenty łączące go z jakimkolwiek miejscem czy czasem. W dogłębnie opisanym życiu Muhammada Alego Singerowi udało się natknąć na jedną tylko czarną dziurę – na człowieka, który miał okazję dzielić czas i miejsce z jedną z najsłynniejszych postaci wszech czasów, by następnie rozpłynąć się w powietrzu.
Jak już pisałem przy okazji zapowiedzi tej książki, to nie są zwykłe opowieści o sporcie, ale przede wszystkim portrety ludzi. Nie czytamy tu wielkich osiągnięciach, one są jedynie tłem dla opowieści o życiowych zmaganiach w świecie wielkiego sportu. Poznajemy człowieka i nawet jeśli jest to świetnie nam znany Michael Jordan czy Pat Riley, poznajemy go z nieco innej perspektywy. Bliższej, bardziej osobistej. A jest to napisane w taki sposób, że niemal czujesz się jakbyś znajdował się obok Thompsona. Razem w pokoju z Jordanem i innymi wielkimi postaciami sportu.
Z tych najbardziej znanych nazwisk znajdziemy tu jeszcze Tigera Woodsa i Lionela Messiego. Choć akurat z Argentyńczykiem autor nie rozmawia. Podróżuje po jego rodzinnym Rosario, starając się odgadnąć skomplikowane i dziwne relacje między Lionelem a miastem, do którego ciągle wraca, ale które nie chwali się specjalnie swoim słynnym na cały świat „mieszkańcem”.
Ale równie dobrze czyta się o zawodnikach i trenerach, których nie znało się wcześniej czy o miastach – Chicago szykującym się do świętowania zwycięstwa Cubs. Thompson potrafi fantastycznie przedstawić swoich bohaterów, sprawiając, że nie ma większego znaczenia czy jest to sport, którym się interesujesz, te reportaże i tak cię wciągną.
Jeszcze nie skończyłem całej książki, ale większość mam już za sobą i naprawdę polecam. Warto.
Z okazji premiery wydawnictwo Znak przygotowało specjalny kod rabatowy: 37% zniżki na hasło “cenamarzen” w sklepie znak.com.pl
Dostaliśmy także trzy książki do rozdania dla czytelników Szóstego Gracza. Ogłaszamy więc mały konkurs. Zadanie nie jest skomplikowane, wystarczy odpowiedź na pytanie jaki był playoffowy bilans trenera Pata Rileya w pojedynkach z drużyną Michaela Jordana? Odpowiedzi przesyłajcie na naszego maila ([email protected]), czas do końca tego tygodnia.