Danny Ainge zrobił to już dziewięć lat temu. Rozpoczynał przebudowę drużyny handlując swoimi gwiazdorami i podbijał cenę w negocjacjach, prosząc o kolejne picki. Brooklyn Nets bardzo chcieli się dogadać, dlatego zapłacili i resztę historii świetnie znamy. Boston Celtics grali teraz w wielkim Finale, bo wykorzystali zdobyte w tamtej pamiętnej wymianie picki, żeby pozyskać w kolejnych draftach Jaylena Bronwa i Jaysona Tatuma.
Teraz Ainge wyciągnął jeszcze więcej. Tony Jones z The Athletic: “according to the sources, the picks package the Timberwolves were willing to part with grew substantially”. Łącznie pięć picków, cztery w przyszłości, w tym trzy bez żadnej protekcji. To jest jak kradzież w biały dzień. Choć dla niego to bardziej jak zabranie zabawki dziecku w piaskownicy.
Drużyny cały czas są gotowe płacić pickami i to bardzo chętnie, bo przecież Atlanta Hawks przed chwilą zrobili to samo. Wybierają szybkie wzmocnienia nie parząc na koszty i narażają swoją przyszłość, choć tak dużo w ostatnich latach mieliśmy przykładów pokazujących, że przeważnie nie kończy się to dobrze. Choć właśnie oglądaliśmy w Finałach drużyny zbudowane przez draft. Ale nawet na Brooklynie się nie nauczyli, bo oddali cały pakiet assetów do Houston za Jamesa Hardena. I znowu szybko tego żałowali. Oczywiście czasami się udaje. Takie transfery pomogły Milwaukee Bucks i Los Angeles Lakers zbudować mistrzowskie drużyny, ale to wyjątki.
Natomiast Minnesota Timberwolves są wręcz idealną drużyną do wymiany, w której liczysz na niepowodzenie swojego partnera handlowego. To jedna z najgorszych organizacji w NBA i drużyna, która przez ostatnie 18 lat tylko dwa razy była w playoffach. Oczywiście nadchodzi zmiana właścicieli, jest już nowy prezydent i mają dwóch młodych gwiazdorów, ale to nadal Minnesota. Jeśli coś tu może pójść nie tak, to są bardzo duże szanse, że właśnie tak się stanie.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Ja nie wiem… On musi miec jakies kompromitujace tasmy na kazdego i uzywa szantazu
Ciężko mi sobie wyobrazić, żeby Ainge wykorzystał od razu część tych picków na gracza win-now. Szykuje się pewnie większa przebudowa i wątpię, żeby Donovan chciał być jej częścią. Skoro za Goberta zgarnęli taki zestaw, to myślę, że Danny już dzwoni i sprawdza co jest w stanie dostać za Mitchella.
Dostanie sporo z Nowego Yorku. Na to liczę. Jak przebudowa to konkretna.
Tylko co ten New York jeszcze ma?
Sporo szrotu.
Tim MacMahon jako insider Jazz zawsze mowil – jeśli trejdujesz jednego, to znaczy że musisz trejdowac obu. Mitchell na bank będzie chciał odejść. Rozumiem ze teraz Utah mówi o budowaniu wokół niego aby nie obniżać ceny. Ale w sytuacji w której Mitchell byl i tak niezadowolony, a teraz stracił trenera któremu ufał i najlepszego kumpla (Royce) to chyba oczywiste jest, że jego czas w Utah dobiega końca.
Co do Dannego – wszystko jest ok do czasu aż musisz przekonywać wolnych agentów do przyjscia do zespolu. Bo wtedy każdy ma w głowie, że jesteś tylko kolejnym mięsem transferowym.
Wolni agenci nie wybierają Utah, chyba że są solidnie przepłaceni. Zresztą, zanim dojdzie do tego momentu że Jazz będą walczyć o finał to Danny już będzie na emeryturze. W tej chwili zbiera picki i modli się do bogów koszykówki o nr1 w przyszłorocznym drafcie.
Jacyś jednak wybierają- nie chodzi o gwiazdy, ale tacy rollsi na poziomie MLE przeciez przychodzili i przychodza. Widzac Dannego mogą się mocno zastanawiac czy nie lepiej iść gdzie indziej. Inna sprawa ze w tym roku chyba Jazz nawet nie wykorzystali MLE.
Co do finałów to ja bym nie postawił pieniędzy ze Ainge będzie na emeryturze. Jak popatrzysz na Pata to przy nim Danny to nadal młokos. 2 dobre losowania w drafcie, rozpad zespołu w Minnessocie i w 2025 Danny jest panem sytuacji.
Jakoś mnie to nie grzeje. Zrobił to co umie robić czyli nazbierał picków, przy okazji rozbijając drużynę i pewnie na kilka lat przesuwając ją w dolne rejony tabeli i przegrywanie. Różnica polega na tym że to nie duża aglomeracja Bostonu tylko Salt Lake City gdzie mało kto chce przyjść grać.